sobota, 28 listopada 2015

Żal Pisu za Ewą Kopacz...

Jeszcze na dobre nie opadł kurz po rządach Ewy Kopacz
w PO, a nadworni komentatorzy PiS żałują jej odejścia.
Taki słaby przeciwnik był im jak najbardziej na rękę.
Kiedy Donald Tusk namaścił Panią Kopacz na swojego
następcę biadoliłam, że ona się nie nadaje, jojczyłam
i stękałam, i miałam rację.
Nigdy mu nie wybaczę że zostawił Kraj na pastwę
prezesa i uciekł z podwiniętym ogonem do Brukseli
na osłodę zostawiając nam córkę Kasię Tusk walczącą o stylowy
wygląd narodu.
PiS po pożegnalnym orędziu w sejmie Ewy Kopacz zachwycił się
możliwością, że jakimś cudem zostanie ona prezesem
PO i będzie można dalej jechać na wytykaniu jej zacietrzewienia
i straszenia PiS-em
A tu surprise pani Kopacz nie podejmuje walki o przywództwo
w partii, a przyczajony tygrys Schetyna przystępuje do walki.
Tygrys trochę wyliniały i poobijany, ale doświadczony.
Żeby tylko PO zdobyła się na włączenie instynktu
samozachowawczego  i go wybrała.
Nie Siemoniak, ale Schetyna ze swoim enigmatycznym
uśmiechem i sprawnością organizacyjną może ustawić
PO na pozycji rozsądnej opozycji, która spokojnie i jasno
punktuje błędy i wypaczenia PiS.
Schetyna nie wygląda na człowieka który łatwo da się sprowokować.
Pies który szczeka i ujada jest tchórzem i wystarczy tupnąć
nogą żeby uciekł z podkulonym ogonem.
Naprawdę niebezpieczny jest pies, który bez ostrzeżenia
po cichu rzuca się i gryzie, a mam wrażenie że na razie nie ma nikogo
w PO oprócz Schetyny, kto mógłby wypełnić taka rolę.
Siemoniaka jednak popierają wszyscy najważniejsi w PO łącznie
z DonaldemTuskiem więc pewnie przejdzie.
A wtedy PiS znów będzie miał okazje do wychylenia lampki szampana
nad jeszcze ciepłym trupem Platformy.

                   


                               Obaj mało medialni ale który skuteczniejszy?

                                               Zadziwiona Kurodoma.