i Sprawiedliwych raczył napisać list do społeczności akademickiej
uczelni księdza Rydzyka, a list zaczyna się tak:
"Magnificencjo, Ojcze Rektorze Założycielu,
Magnificencjo Ojcze Rektorze, Eminencjo,
Najprzewielebniejszy Księże Kardynale,
Ekscelencje Księża Biskupi, Czcigodni Kapłani i
Osoby Życia Konsekrowanego, Szanowni Wykładowcy,
Drodzy Studenci, Panie i Panowie"
Ręce mi opadły, poczułam się taka mała i zwyczajna.
W takich chwilach myślę, jak się ma propagowane przez te magnificencje,
eminencje, ekscelencje nauczanie Chrystusa o równości wszystkich ludzi
wobec Boga?
Jak ogromna jest pycha ludzi, że potrzebują tych wszystkich tytułów, żeby
poczuć się lepiej i wywyższyć nad innych.
Tytułomania ma się dobrze, premier który już nie jest premierem dalej
tytuł zachowuje, minister też i tak mamy pełno premierów, ministrów,
marszałków, człowiek się gubi i momentami nie wie, który pan/pani
jest obecnym, który byłym.
Przecież każdy ma imię i nazwisko, a w Polsce do każdego można z pełnym
szacunkiem zwrócić się Proszę Pani/Pana/Państwa.
Magnificencja, Ojciec Rektor Założyciel ma powody do zadowolenia.
Zadziwiona Kurodoma.