niedziela, 23 kwietnia 2017

Wyraz twarzy bezcenny...



Wicemarszałek polskiego sejmu, pokazał twarz....
Żeby było śmiesznie to prawdopodobnie odciągnął kamerzystę TVP czyli
teoretycznie swojego.
Strach pomyśleć co może zrobić z kamerzystą np TVN...
Ciekawe jak zachowa się prokuratura, która z urzędu postawiła zarzut kodowcom
za utrudnianie pracy dziennikarzowi na którejś z demonstracji.

piątek, 21 kwietnia 2017

Całe życie zazdroszczę....


                              Dzisiaj zmarła Magdalena Abakanowicz - rzeźbiarka, malarka.



Od kiedy pamiętam miałam "ciągoty manualne".
Jako dziecko szyłam dla lalek, kleciłam mebelki, z pończoch robiłam peruki,
szybko nauczyłam się robić na drutach i szydełku.
Lubiłam kleić z plasteliny, gliny i rysować.

Im byłam jednak starsza tym bardziej rozumiałam, że chociaż
rysuję zgrabnie i nawet coś tam ulepię to nigdy nie będę twórcą
tylko zawsze odtwórcą.
Namaluję, a raczej odrysuję w zasadzie wszystko, wyrzeźbię jeśli będę
miała prototyp, ale z wyobraźni z obserwacji modela, natury nie potrafię.
Może to brak warsztatu, bo przecież rysunku można się nauczyć,
tak samo jak technik rzeźbiarskich.

Kiedy zdawałam na studia miałam egzamin z rysunku.
Obok mnie w ławce siedziała dziewczyna z którą się zaprzyjaźniłam
z rozmowy wynikało, że bardzo ładnie rysuje.
Musieliśmy narysować martwą naturę która składała się z dzbanka
i patery z owocami.
Narysowałam, ale nie na podstawie obserwacji prawdziwego dzbanka
tylko przerysowałam to co widziałam na kartce koleżanki, zdałam.
Wyrzutów sumienia nie mam bo ona przepisała to co ja napisałam
na egzaminie z rosyjskiego.
Pamiętam jej imię Daria, pięknie rysowała.

No własnie, żeby być artystą to trzeba mieć oko, trzeba czuć proporcje,
formę, ale.....
To też nie wystarczy, trzeba jeszcze umieć poruszyć odbiorców.
Na studiach miałam zajęcia z rzeźby i to właśnie tam usłyszałam
o Magdalenie Abakanowicz o jej "Abakanach" i nie tylko....



Niby nic, siedzący ludzie, ale dlaczego pochyleni, dlaczego siedzą w grupie,
o czym myślą, z czym się zmagają, dlaczego zgadzają się na taką anonimowość?
Czy są samotni, a może ta grupa daje im poczucie bezpieczeństwa?
Można pytać bez końca.

Jak niesamowicie ekspresyjne są te sylwetki, ile detali można się dopatrzeć,
kręgosłupy pośladki, jaka niesamowita harmonia, wydaje się, że wszystkie te sylwetki
są bardzo podobne, ale im dłużej się przyglądam to zaczynam dostrzegać
różnicę między tymi ludźmi w zasadzie mogłabym nadać im imiona...

Całe życie zazdroszczę artystom/ludziom  innego spojrzenia na otaczający nas świat
i tej rzadkiej umiejętności przetworzenia tego co widzą w materialne dzieło,
które po nich zostaje....

Może w następnym wcieleniu będzie mi dane.

                                               Zasmucona Kurodoma.

środa, 19 kwietnia 2017

Taka data....

W całym tym politycznym zgiełku, który trwa - nadchodzi taki dzień....

19 kwietnia to data szczególna, rocznica powstania w Getcie Warszawskim.
Tego dnia ludzie upodleni, skazani na zagładę  z powodów "rasy" nie takiej
jakiej powinni byli być, żeby przeżyć, postanowili podnieść głowę i umrzeć 
z godnością.



W tym dniu, szczególnie w dzisiejszym czasie,  kiedy odzywają się
"rasistowskie demony", kiedy niektórzy uważają, że "rasa panów" to własnie oni,
powinno się przypominać o tym jak mało trzeba...
Jak mało trzeba, żeby człowiek o innym kolorze skóry, oczu,
innym sposobie życia, wierzący inaczej lub nie wierzący,
mówiący w innym języku stał się wrogiem i celem.
I nie miejmy złudzeń w każdej chwili możesz to być Ty, Ja, On.



sobota, 15 kwietnia 2017

Jajooooo........

                                                       
                                                                  (Salvador Dali)

Kiedy pytałam mojego małego wnuka co by zjadł na obiad to był taki czas,
że ze śmiesznym akcentem odpowiadał "jajooooo".
Jajo ma kształt idealny, idealnie się toczy i jest idealnie wyposażone,
żeby karmić rozwijające się życie.
Życzę Wam i Sobie żeby dalsze miesiące w tym roku potoczyły
się gładko i idealnie, tylko tyle i aż tyle....

czwartek, 13 kwietnia 2017

Na nic czujniki cofania....


"Na nic czujniki cofania i bajery niemieckiej machinery".
Taki komentarz przeczytałam pod filmikiem.


Nic dodać nic ująć.....

sobota, 8 kwietnia 2017

"Oddajcie, tedy co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu".



Kiedy podjęłam decyzję o pisaniu bloga, powiedziałam
sobie, że nie będę pisała o religiach i jej wyznawcach.
Tzn,  nie będę krytykowała, oceniała, opowiadała o wyższości
jednych nad drugimi.
Że nie będę się zwierzała  w co ja wierzę, albo w co nie wierzę,
bo w końcu wiara powinna być prywatną sprawą każdego człowieka.
Tak, tylko to było jeszcze wtedy, kiedy rozdział państwa od kościoła,
chociaż mocno umowny jakoś obowiązywał.

Miałam dotąd, wiem złudne wrażenie, że to czy mam takie przekonania
jak większość? - wierzących obywateli kraju w którym żyję, albo mam
inne przekonania jest moją prywatna sprawą.
W co wierzę Ja, w co wierzysz Ty nie miało i nie ma dla mnie
znaczenia, jeśli tylko wierzysz w prawo do wyboru i w to, że
nie wolno krzywdzić... to się dogadamy.

Jednak obecna władza jedynych prawych i sprawiedliwych przestała
zachowywać pozory i możemy mówić otwarcie o tym, że żyjemy
w państwie wyznaniowym i to w tym ortodoksyjnym/toruńskim wydaniu.

Przyznaję szczęka mi opadła i stuknęła o podłogę, kiedy wysłuchałam
pani posłanki Sobeckiej, która z trybuny sejmowej mówiła
o propozycji uchwały w sprawie uczczenia setnej rocznicy
objawień fatimskich.
Po wysłuchaniu tego o czym i jak mówiła pani Sobecka długo zbierałam
"szczękę z podłogi".
Polski sejm (instytucja od stanowienia prawa materialnego) dyskutuje
nad problemem objawień fatimskich.
Z pełną troska pochyla się nad tym co też Matka Boska przekazała
małym pastuszkom.sto lat temu.
Szczególnie istotna jest przepowiednia o zamachu na Jana Pawła II.
Nostradamus też wg niektórych przepowiedział wiele wydarzeń może jego
też uczci nasz sejm?

Zamilknę..........bo jeszcze trzymam się zasady nie używania
słów nieparlamentarnych przed godziną 22.

Walka o całkowity zakaz aborcji trwa w najlepsze.
Jakaś sieć aptek przestała sprzedawać nie tylko tabletkę "dzień po",
ale też wszelkie środki antykoncepcyjne przypisywane na receptę.
Jest to działanie bezprawne, ponieważ apteka ma obowiązek sprzedawania
wszystkich leków zarejestrowanych w Polsce.
Jeśli obywatelka poczuje się nie komfortowo biegając od apteki do apteki
w celu wykupienia leku (tabletki antykoncepcyjne też leczą, nie tylko
zapobiegają ciąży) może zwrócić się do sądu.

Już widzę jak kobiety idą do prawnika (na dzień dobry 250 PLN),
płacą za napisanie pisma procesowego (na dzień dobry 400 PLN),
a potem czekają kilka lat na wyrok sądu rodząc w międzyczasie
kilkoro dzieci (stosując metodę kalendarzyka).
Pamiętam historię z mojej młodości, z okresu studiów.
Studiowałam mocno babski kierunek, na roku było 60 dziewczyn
i czterech chłopaków, byłyśmy w wieku w którym w tamtych
czasach wychodziło się za mąż i rodziło dzieci.
Na czwartym roku w zasadzie wszystkie dziewczyny były już mężatkami.

Na moim babskim wydziale trafiła się dziewczyna, która postawiła
sobie za punkt honoru uświadamiać swoje koleżanki w kwestii
świadomej płodności, kierując się nauczaniem kościoła.
Tak więc na uczelnianej stołówce wysłuchałam wykładu na temat
dni płodnych i niepłodnych wyznaczanych przy pomocy samoobserwacji
i wspólnej z mężem obserwacji organizmu kobiety.
Zachwalała jaka to wspaniała i niezawodna metoda, miała już jedno dziecko,
uczyła na kościelnych naukach przedmałżeńskich młode pary więc
wydawało się, że wie co mówi.

Słuchałyśmy wszystkie bo wiedzy nigdy za dużo.
Metoda wydawała się i skomplikowana i prosta, trochę mało estetyczna,
trochę śmieszna, ale najbardziej motywowało słówko niezawodna, nieszkodliwa....

I może bym wypróbowała, ale pewnego dnia karetka pogotowia zabrała
propagatorkę naturalnej metody planowania rodziny z uczelni w złym stanie.
Okazało się, że dziewczyna była w ciąży, którą kilka dni roniła, nie zgłosiła
się do lekarza, bo myślała, że nie jest w ciąży....
Być może była to zwykła pomyłka, może nie wiedza, ale dla mnie to była nauka,
że raczej trzeba w "tych" sprawach zachować zdrowy rozsądek i korzystać
z wszelkiej dostępnej wiedzy, także medycznej.

Ministerstwo zdrowia wyda ok. 3 mln PLN na propagowanie
metody planowania dzietności  tzw kalendarzykowej.
Mam nadzieję, że będzie to chociaż  e-kalendarzyk.
W końcu mamy XXI wiek.

Nie mam złudzeń ta władza zrobi wszystko, żeby przypodobać się
instytucji kościoła i walka o możliwość, powtórzę możliwość dostępu
do różnych modeli planowania rodziny będzie trwała.


Nie będę się określać w co wierzę, albo w co nie wierzę, jeśli jednak
miałabym powiedzieć co zapamiętałam  z lekcji religii,
to jest to na pewno temat "wolna wola".
Zrozumiałam to tak, Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo
i dał mu wolną wolę, a rozliczy go z jego uczynków na sądzie ostatecznym.
Tak więc kilkanaście lat nauki religijnej zaowocowało takim moim
przekonaniem, że dziesięć przykazań szczególnie w kwestii nie zabijaj,
nie kradnij nikomu nie zaszkodzi, ale wolna wola jest kwestią podstawową.
Jeśli ktoś wierzy w naukę Chrystusa to wg mnie idzie to mniej więcej tak:
Bóg dał człowiekowi wytyczne i wolną wolę i jak człowiek wierzący nią
zarządzi taki wyrok na sądzie ostatecznym otrzyma.

Napisane jest też, że Chrystus powiedział "idźcie i nauczajcie", a nie
narzucajcie i karajcie.
Jeśli nasi katoliccy posłowie znają naukę Chrystusa to nie powinni narzucać
innym swoich przekonać tylko nauczać, nauczać, nauczać....bo w myśl słów
spisanych:

"Oddajcie, tedy co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu".

PS
Wczoraj obejrzałam debatę na temat konstruktywnego wotum
nieufności dla obecnego rządu.
Stwierdziłam, że prezes nie był w formie, delikatnie mówiąc.
Mam wrażenie, że do prezesa zaczyna docierać, że ma mało czasu.
Tak więc należy się spodziewać mocnego przyspieszenia w reformowaniu
wszystkiego co jeszcze nie zreformowane.