piątek, 25 września 2020

Dzisiaj "siąte" urodziny Kurodomy/Friganki...

 Na Frigance odprawiłam prywatne lamenty nad moją dzisiejszą

rocznicą urodzin.

Tu napiszę o najważniejszych uczuciach, które rządzą w moim już dość długim życiu,

bo ja mocno uczuciowa i emocjonalna jestem.

Postanowiłam przestać się tego wstydzić i z tym walczyć, taka się

urodziłam i taka już umrę.


Im jestem starsza tym bardziej cenię Szekspira. 

On jak nikt umiał  piórem - napisać opowieść o najważniejszych uczuciach

jakimi kierują się ludzie i o konsekwencjach tych uczuć.

Jego pisanie w ogóle się nie zestarzało i nic nie wskazuje

na to, żeby ludzkość chciała się "przejrzeć" w jego twórczości

i coś zrozumieć.


MIŁOŚĆ - NIENAWIŚĆ - ZAZDROŚĆ - CHĘĆ WŁADZY.

Te wszystkie uczucia kłębią się w jednej sztuce ROMEO I JULIA.

Oczywiście był jeszcze Otello, Makbet, Hamlet, Król Lear.

Ale to właśnie w tej często wyśmiewanej i spowszedniałej sztuce,

właśnie to w Romeu i Julii pokazane zostały podstawowe uczucia,

którymi kieruje się człowiek.


Francuski musical "Romeo i Julia" wg niektórych mocno przesłodzony i właśnie

rozemocjonowany został stworzony dla mnie.

I tak, teraz  publicznie ogłoszę bez szczegółów, że 

tym uczuciem, które kieruje moim życiem od zawsze jest:

                                                              MIŁOŚĆ - AIMER.


                                              "Kochać to najpięknięsza rzecz

                                                Kochać to wzlatywać wysoko

                                                I dotykać skrzydeł ptaków

                                                Kochać to najpiękniejsza rzecz"


Oczywiście tak jak różne są obiekty mojej miłości, tak różna

jest ta miłość, ale zawsze, najważniejsza jest miłość:

Jak kocham to kocham i nic żadne wydarzenia, żadne przeszkody

nic mnie zatrzyma - chronię i bronię, nie porzucę, nie zniechęcę się.

Będę się złościć, mogę znielubić, ale będę kochać.

Miałam szczęście w życiu bo najważniejsi są wokół mnie,

a Ci których już nie ma nadal są tylko inaczej.

No właśnie gdyby ludzie więcej kochali, a mniej się nienawidzili,

nawet tych, którzy ich zranili to świat byłby rajem.

Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem ludzi, którym tak łatwo

przychodzi szczuć jednych na drugich.

Chęć władzy i panowania nad drugim człowiekiem popycha

ich do siania:

                            NIENAWIŚCI - LA HAINE.


                                               "Nienawiść, nienawiść

                                                 w imie ojca i syna

                                                 nienawiść, nienawiść

                                                 która czyni nas współwinowajcami"

Święta nie jestem, są ludzie których ..... no właśnie.

Nawet jeśli ich nie lubię, nie trawię i nie mogę znieść to nigdy świadomie

ich nie skrzywdzę chyba, że w obronie tego co kocham.

Obecna sytuacja w naszym rozpolitykowanym kraju jest dla mnie

strasznie trudna, bo politycy prowokują nas do nienawiści.

                                              A przecież wszyscy chcemy ŻYĆ - VIVIR.


                                             "Żyć, wszyscy chcemy żyć

                                               bez nienawiści, bez umierania

                                               Żyć i rozmawiać, szanować się, a nawet kochać." 


Dlaczego nas szczują i dzielą? Dlaczego? No właśnie dla:

                                                           Władzy/Autorite


                                             "Być księciem, być królem

                                               Posiadać pełnię władzy, ale żadnego prawa

                                               Być księciem tu, na ziemi 

                                               Żyć poza prawem.

I to nie tak, że jestem idealna i się chwalę, nie nie jestem, ale się staram,

żeby miłość zawsze była na pierwszym miejscu.

Życie mnie sprawdziło. 

Moja prawie czterdzieści lat nie widziana jedyna

przyjaciółka z młodości licealnej o której całe życie pamiętałam

i która mnie można powiedzieć porzuciła i zraniła, pojawiła się

niespodziewanie i co? 

Spotkałyśmy się i było prawie jak dawniej, prawie bo jednak

czterdzieści lat póżniej.


Dobra dość tej wiwisekcji, idę upiekę sobie torcik, odpalę świeczkę i zaśpiewam sobie:

                                                         KOCHAM CIĘ ŻYCIE !!!!



                                                           "Mocno egzaltowana" Kurodoma


PS

Jest, upiekłam na bogato, dzisiaj grzeszę glutenowo.



środa, 23 września 2020

Najważniejsze to nie przesadzić z dawką...

 Ostatnio mocno dawkuje sobie politykę, bo w tym tygodniu kończę

kolejną "siątkę" (z filmu Czterdziestolatek, kiedy sekretarka tłumaczy Karwowskiemu,

że dyrektorzy chorują na "siątki" czyli pięćdziesiątka, sześćdziesiątka, siedemdziesiątka itd)

i w związku z chorobą kolejnej "siątki" serce już słabe mam no i nerwy sterane, 

nadmiar współczesnej polityki mógłby się dla mnie źle skończyć.

No, ale czasami mi się informacja obije o oczy i uszy i muszę gwoli kronikarskiego

obowiązku.

Tak dla siebie, żeby kiedyś, kiedy to minie, a minie Wierzcie mi - poczytać 

sobie - czym to ja się politycznie tak mocno ekscytowałam i bulwersowałam.


1/ Zobaczyłam zdjęcie siedzącej na podłodze w  korytarzu sejmowym kandydatki

    społecznej na RPO Zuzanny Rudzińskiej - Bluszcz, która nie mogła wejść na galerię 

    sali sejmowej więc czekała tam gdzie wg prawych i sprawiedliwych jest miejsce

    nie pisowskich obywateli i zrobiło mi się zwyczajnie przykro...

    Jak oni lubią pokazywać, że mogą upokarzać i olewać, mam wrażenie, że to sprawia

    obecnej władzy orgastyczną wręcz przyjemność.

2/ Piątek,  jest tym dniem, kiedy słucham radia TOK FM bo poranek prowadzi 

    redaktor Żakowski i chociaż w niektórych tematach mam inne zdanie to cenię

    go tak jak ceniłam Janinę Paradowską za starą szkołę używania języka polskiego

    i normalność wypowiedzi i jakieś takie eleganckie opanowanie itd.

    I tak z piątkowego poranka dowiedziałam się, że ilość wykonywanych codziennie 

     testów na Covid spadła za nowego ministra zdrowia o 25%, a codzienna

    liczba chorych przyrasta.

    To jak jest z tym wypłaszczaniem, wypłaszczamy czy szczytujemy.

    Tak w ogóle to mam wrażenie, że nie ma żadnej, ale to żadnej miarodajnej

    informacji jak jest z tym wirusem i to dotyczy w zasadzie całego świata.

    Ja wiem, że medycyna to nie matematyka i nic nie jest jednoznaczne,

    ale wydaje się, że cały świat ma problem z COVID i połączenie sił naukowców

    powinno już dać jakieś miarodajne wyniki.

    Nie mamy dostępu do rzetelnej informacji, wszędzie

    w TV i w internecie króluje papka i biegunka sensacyjna.

   Do tego dochodzą nachalne reklamy wszystkiego.

3 /Kuriozalny projekt ustawy, która daje "licencje na bezkarność urzędników",

    którzy będą mogli wydawać nasze budżetowe pieniądze ot tak...

   Trochę się nazbierało rządzącym więc trzeba zabezpieczyć tyły

   i wybronić między innymi premiera po ostatnim wyroku sądu

   administracyjnego.

4/ I jeszcze prawdopodobnie koalicja "dobrej zmiany trzeszczy w szwach".

    Nie wierzę więc się nie zajmuję, może to jest ustawka?  A może nie?

    Może się koalicjanci zaszantażują na "śmierć polityczną".

    Poczekam bez ekscytacji.


Powyższy tekst pisałam kilka dni wcześniej, zaglądam dziś i już jakby nie aktualny

się zrobił punkt czwarty.

Bo prezes wszystkich prezesów  przywołał ministra Ziobrę, postawił do pionu,

zagroził odcięciem od benefitów i niepokorni od razu spokornieli.

Będą jeszcze troche trwali.

Opozycja na to coś tam - coś tam zrobiła, wniosek o dymisję wymodziła...

Zaraz ktoś powie, a co mieli zrobić?

A chociażby może by tak zacząć sensownie spisywać - powiem brutalnie

wszystkie "wałki" obecnej władzy i przedstawić sposób rozliczenia winnych

i zabezpieczenia państwa prawa na przyszłość.

(Wydaje mi się, że to może przekonać jakiś procent tych nie zdecydowanych,

którzy machają ręką i nie idą do wyborów, bo "kruk krukowi oka nie wykoli"

A może tak jasno i spójnie przedstawić swój plan na podniesienie 

budżetu, który dla każdego racjonalnego obserwatora sięga dna.

Zaproponować jakieś ułatwienia dla przedsiębiorców - o tym mogłabym dużo.

A może tak jasno, racjonalnie i spójnie o sprawach światopoglądowych,

o stosunku do finansowania kościoła katolickiego.

(jasno i na temat bez wygibasów, może to przekona młodych do pójścia

 na wybory).

Czas na zakończenie "DANCE MACABRE", czas skończyć się podlizywać

wszystkim wyborcom.


Jakiś dziwny polityczny spokój mnie opanował, dotarło do mnie, że nie ma nikogo

sensownego kto mógłby objąć władze po PiS.

Z wieloletniego obserwowania procesów politycznych wiem, że władzy się nie zdobywa, 

władzę się przejmuje po tych którym się coś nie udało (mleko się rozlało) i podpadli 

wyborcom.

"Łaska pańska na pstrym koniu jeździ",  kiedyś opozycja przejmie władzę,

ale czy będzie na to przygotowana? Śmiem wątpić...

Posłuchajcie co mówi ekonomista Bogusław Grabowski, to krótki

fragment rozmowy z Tomaszem Lisem, tylko trzy minuty czterdzieści

osiem sekund.

Okrutna diagnoza obecnej sytuacji, ale do bólu wg mnie trafna,

logiczna i spójna.

Mniej więcej połowa Polaków musi wsadzić rękę do nocnika

i się przekonać jakie to mocno nie przyjemne i w konsystencji

i zapachu jest...


A na Frigance o kocie, uszach i GMO, taki tam misz - masz.


                                                               Zdystansowana Kurodoma.

piątek, 18 września 2020

Winny będziesz ty, byle nie ja...

 Byliśmy wczoraj ze Wspaniałym na policji zeznawać w sprawie wypadku,

o czym pisałam w poprzednim wpisie.

Jednak będzie sąd nad Kurodomą.

PUFFF.

Wspaniały występował jako świadek, Ja jako obwiniona/oskarżona o spowodowanie

kolizji w ruchu drogowym.

Było miło tylko:

Wspaniały udowodnił policjantom od ruchu drogowego, że nie potrafią rozróżnic

znaków nakazu od innych znaków (Jak Wspaniały się przygotuje

do jakiegoś zagadnienia to "nie ma mocnych"!).

W końcu wyciągnęli ściągę i się zdziwili...

Na pytanie w jakim stopniu starte oznaczenie w charakterze wymalowanego

roweru na ścieżce przestaje być znakiem nie potrafili sensownie odpowiedzieć.

No to sobie pogadali ze Wspaniałym.

Po Wspaniałym przesłuchiwana byłam Ja.

 Usłyszałam zarzuty, dowiedziałam się, że to co napisze policjant na miejscu

zdarzenia jest święte i nie do podważenia.

Dobra wyjaśniłam swój punkt widzenia na sprawę i naiwnie zapytałam:

Co w sprawie ścieżki nie ścieżki rowerowej zrobi policja, bo tam jeżdżą dzieci

na rowerach i hulajnogach do szkoły no i usłyszałam...POLICJA NIE ZROBI NIC.


Zatchnęło mnie i mówię, jeśli to nie jest ścieżka, a kolor czerwony to wg przepisów

jest dodatkowe oznaczenie ścieżki rowerowej i może mylić i kusić do jazdy to 

czy nie należało by jej zagrodzić?

Usłyszałam, że nawet jak się zagrodzi to i tak ludzie będą jeździć, a dzieci

są pod opieką dorosłych.

Ciekawe do szkoły nieletni chodzą sami, ale w razie czego winny będzie rodzic

bo nie dopilnował - winny zawsze się znajdzie.

Nosz nie wytrzymałam i mówię, że ja nie potrafię tego tak zostawić, że 

ja żyłam w czasach i zostałam tak wychowana, że człowiek się interesuje,

w imię i dla dobra...

Ja nie zginęłam, ale ktoś może zginąć.


Wróciłam do domu i mówię do Wspaniałego, że chyba taki nasz los,

że mamy już przejście do szkoły imienia naszego najmłodszego potomka,

a teraz będzie ścieżka rowerowa odnowiona, imienia mamy najmłodszego 

potomka.

Czysty Matrix.

A jak było z najmłodszym?

Kiedy najmłodszy miał iść do szkoły podstawowej, mamusia stwierdziła,

że (a w tamtych czasach dość dobrze nam się powodziło), że

potomka będzie się dowozić do społecznej szkoły w Sopocie.

Ambitna i okrutna byłam, budziłam biedaka o 6 rano, żeby przed 7 rano

wyjechać z domu i na 8 rano być w szkole w Sopocie.

Nieludzkie godziny szczególnie zimą, absurd polegał na tym,

że od domu do szkoły gdyby nie korki jechałabym około 20 minut,

niestety ludzie jadą o tej porze do pracy i szkoły - korek na godzinę jazdy.

Męczyłam się Ja, męczył się on.

Wreszcie w po trzeciej klasie zapadła decyzja, idzie do szkoły

na osiedlu i poszedł...


Rano jestem w piżamie, dzwoni telefon :pani syn miał wypadek,

potrącił go samochód.

Tak jak stałam pobiegłam, potomek leży na chodniku, wymiotuje,

karetka jedzie.

Zdążyłam się dowiedzieć, że przed szkołą jedna pani nieprawidłowo

się zatrzymała samochodem i wysadzała dziecko, druga pani

pomimo zakazu wyprzedzania wymijała samochód pierwszej pani

i trzasnęła mojego chłopaka centralnie.

W szpitalu sie okazało, że potomek ma złamany łokieć, uratowała

go wypchana torba bo to w nią trafiło.


I teraz taka sytuacja, przychodzi policjant i mówi, może by nie robić

afery bo sprawczyni jest w dziewiątym miesiącu ciąży i jej się nogi

pomyliły i zamiast na hamulec to depnęła na gaz, a syn i tak przechodził 

w nie dozwolonym miejscu.

Zaznaczę, że dozwolone miejsce, przejście dla pieszych było oddalone

o kilka ładnych metrów i przed godziną ósmą rano wszyscy wiedzieli,

że dzieciaki tłumnie przechodzą koło przejścia.

Dobra - my dobre dusze nie zrobiliśmy afery pani sprawczyni.

Całe osiedle huczało o wypadku, szkoła huczała, młody dostał

gips i zwolnienie z zajęć.


I tu następuje klu całej sytuacji, młody wraca po zwolnieniu 

do szkoły, pani stawia go przed całą klasą, obwinia o spowodowanie

wypadku i obniża sprawowanie.

Miasto robi przewężenie jezdni i przejście dla szkolniaków odtąd

nazywane przez nas imieniem najmłodszego potomka.


Podsumowując, do dzisiaj młody ma uraz do ruszających gwałtownie 

samochodów, a ja mam żal do siebie, że odpuściłam i naraziłam

najmłodszego na takie upokorzenie, że pozwoliłam na zwalenie

całej winy na niego.

Wypyszczyłam nauczycielce spłynęło, acha bo jeszcze nie dostarczyłam

zwolnienia lekarskiego i młody miał nieobecności nieusprawiedliwione

i w zasadzie to on za to miał obniżone sprawowanie, a nie za wypadek.

Nie dostarczyłam, bo każdy wiedział dlaczego go nie ma, a ja nie miałam głowy

do papierków.


No i teraz podobna sytuacja, jestem winna, chociaż nie winna, ścieżka

jest chociaż jej nie ma, czy my wszyscy nie żyjemy w "MATRIX".

Postaram się, żeby ścieżka stała się pełnoprawną ścieżką, ale czuję się tak jak

ten słonecznik i tak, i tak na ścięcie:



                                                                  Refleksyjna Kurodoma.


wtorek, 15 września 2020

Mocne uderzenie...

Wczoraj miałam wypadek na rowerze, w zasadzie pod domem.

Jechałam po ścieżce rowerowej i pan chciał samochodem zdążyć przede mną.

Nie zdążył, zachaczył mła.

Walnęłam klatką piersiową o asfalt.

Mam potłuczone żebra i przeciętą koszmarnie wargę.

Byłam w szoku więc przyjechała karetka, pomacali, ocenili, że będzie bolało

dwa, trzy tygodnie i odradzili podróż do szpitala.


I tu nastąpiło zderzenie z policją.

Panowie policjanci stwierdzili iż ścieżka rowerowa, która była

ścieżką rowerową od lat nie jest ścieżką ponieważ nie ma odpowiednich

oznaczeń.

Zaznaczę, że faktycznie odbywał się remont drogi i znak zniknął.

Ten oto znak - zdjęcie sprzed remontu.


I teraz jest tak - zdjęcie po remoncie.

(Zdjęcie z wczoraj tam w oddali gdzie stoi radiowóz to miejsce wypadku).


Czyli jak było syfiasto to ścieżka była, a jak jest "jakby luksusowo" to ścieżki

nie ma.

Zaznaczyć należy, że tą ścieżką jeżdżą dzieci na rowerach do szkoły.

Na sugestię Wspaniałego, że to się nadaje do TV.

Policjant, wybaczcie, że nie użyję formuły "Pan", Odpowiedział,

"a dzwoń pan do TVN", ja półprzytomna mówię, a dlaczego nie do TVP.

Na to odpowiedzi nie było.

Tak więc pan kierowca, kierujący z resztą autem bez aktualnych badań

technicznych jest niewinny, winna jestem ja i w związku z tym

mam zapłacić 500 PLN mandatu.

Bardzo policjantom nie spodobała się odmowa przyjęcia mandatu

i potrzeba wezwania technika.

Wspaniały chce sądu, ja nie wiem czego chcę.

Muszę przyznać, że jeszcze jestem w szoku.

Mój ukochcany rower nadaje się do kapitalnego remontu.

Ja chyba też.

Sprawę zgłosiłam do radnego dzielnicy.

Dzisiaj idziemy do prawnika.

Jutro mam przesłuchanie na policji.

Tak więc rok 2020 jeszcze chwilę potrwa, STRACH SIĘ BAĆ"...


                                Obolała Kurodoma.


sobota, 12 września 2020

Rzeczywistość czy fikcja się rozgrywa?

 Nie pisałam bo oprócz dziejących się różnych "DRAM" w moim życiu 

rodzinnym (o czym bąknęłam na  Frigance), dzieje się tyle "DRAM" w wymiarze

ogólnopolskim i ogólnoludzkim, że czasami mam wrażenie, że jednak świat to Matrix...


I o czym ja mam napisać?

- o wydarzeniach ostatnich miesięcy, za dużo tego - nie wiem, za dużo...

- co skomentować za dużo absurdów - nie wiem co wybrać - za dużo...

- co potępić, ło matko - nie zliczę afer - nie wiem, za dużo... 

- co pochwalić? - nie wiem - za mało...


To może trochę "myśli moich nie uczesanych".

Najpierw to co boli najbardziej.

- Wróciliśmy skąd przyszliśmy i nie ma co się oszukiwać PRL-bis wrócił.

A może i gorzej, bo wrócił PRL, ale tamtych ludzi już nie ma, nie ma zapału

do zmiany, nie ma zrozumienia wśród tych co wybierają "dobrą zmianę",

że nie tylko oni tu żyją, że tu żyją jeszcze jacyś inni niż oni i też chcą tu żyć.

Nie ma zrozumienia, że ludzie są różni -  nie ma dwóch identycznie

wygladających, myślących i czujących ludzi na świecie.

Trzeba się tolerować, porozumiewać, dogadywać bo inaczej to co?

Jak długo można tak żyć dzieląc się i nienawidząc?


Nie ma nici porozumienia między "MY I ONI" i nie będzie bo...

Może powiem coś mało popularnego, ale musimy to mówić głośno

i wyraźnie obecne partie polityczne nas skłóciły, skłócają i będą skłócały.

Wyraźnie widać, że PiS musi dać żer swoim wyborcom i to my jesteśmy tym żerem,

a nasi muszą dać nam żer z nich i dają.

Polityka to biznes, to źródło dochodu finansowego i dobrostanu psychicznego

dla polityków wszelkiej maści, dla nich dla ich rodzin i ich znajomych.

Mam dośc usprawiedliwiania opozycji, bo to co jest teraz to nie jest opozycja

to są politycy zawodowi, którym jest wygodnie tam gdzie są i mam wrażenie, że nikomu

z opozycji nie jest na rękę rządzenie (nawet trochę to zrozumiałe - sprzątać trzeba 

chcieć i umieć).

Smutny i znaczący widok sali sejmowej podczas sprawozdania z działalności

za rok 2019 rzecznika praw obywatelskich Bodnara. 

Z 460 posłów, rzecznika słuchało tylko 11 posłów, dziewięciu z opozycji i dwóch z PiS.

Bo piątek, bo komisje, bo pociąg nie będzie czekał, bo, bo, bo...


Zastanawiam się dlaczego jestem nadal po stronie opozycji i wychodzi mi tak:

Różnica między "nimi, a nimi" jakaś jednak jest,  PiS postawił na jawność 

i absolutną bezkarność.

Afery gospodarcze i obyczajowe są jawne i nie karalne, łamanie prawa i konstytucji 

jest jawne, łamanie praw człowieka "innego" jest jawne, faworyzowanie 

prostactwa i pobudzanie najprymitywniejszych ludzkich strachów i obaw jest jawne.

Rozwalanie instytucji państwa jest jawne i niekaralne. 

Wstręt do kolorowej tęczy, do seksu, do świata, do przyrody, do fajności, do wolności

jednostki, do sztuki i kultury, do "miłowania bliźniego swego jak siebie samego"

jest przemożny i dość cynicznie interesownie wykorzystywany.

To widzę ja i mi podobni, a nie chcą widzieć oni i im podobni.

Mam w rodzinie wyznawców PiS przez duże "W" są moją rodziną, ale z każdym rozwalonym

nieheteronormatywnym nosem, z każdym "odbitym" przez PiS sądem, teatrem, 

spółką skarbu państwa, stadniną zzzzzzzzzzz mam coraz mniej ochoty na dyskusję

i przekonywanie nie przekonywalnych.

Rośnie we mnie niechęć do kontaktu, bo już nie chcę rozumieć i nie mam ochoty

milcząco słuchać bo "bądź tą mądrzejszą i ustąp".

Cały dzień oglądają TVP i słuchają radia maryja inne racje nie docierają.

Wiem jak na razie nie ma wyjścia jesteśmy MY i ONI.

Przerażające. Chwilowo nie zmienne, chyba, że jakaś wielka

katastrofa nas wszystkich pogodzi?


Dużo jeździmy na rowerach po trójmiejskich lasach, powiem Wam, że takiej 

wycinki jak w tym roku to ja nie widziałam.

Prawdopodobnie będą palić drzewem w elektrowniach.

Ciężki sprzęt i dźwięk pił to codzienność w tutejszych lasach.

Wycinają sprytnie, wycinają co któreś drzewo, las się robi coraz rzadszy, ale jest.

Czytałam, nie wiem czy to prawda, ale taki sposób wycinki powoduje, że

zniszczeń nie widać ze zdjęć satelitarnych i nie trzeba tak intensywnie

zalesiać, bo las jest, a że trochę bardziej przestronny...

To zdjęcia z dzisiaj z niewielkiego lasu koło obwodnicy Trójmiasta na wysokości

lotniska.



Jedziemy przez las prawie codziennie i wszędzie widzimy powalone drzewa.

Jakby po wyborach nabrali śmiałości i rozmachu.

Dzisiaj czytam, że nabiera rozmachu w internecie ocieplanie wizerunku

prezesa. Prezes jedynych sprawiedliwych wystąpił na TIK TOKU i nawołuje

do poparcia ustawy w sprawie ochrony zwierząt.

Szczytny cel, jak on kocha zwierzęta...

Jestem podejrzliwa był już taki jeden co też kochał psy i dzieci, a zrobił to co zrobił.

Radzę się przyglądać tej ustawie, a raczej temu co też ona ma przykryć.

Lud się będzie rozpływał nad tym jaki to prezes szlachetny, jaki dobry, a pod tą

zasłoną dymną coś nam wymodzi.

Może dowali mediom z nazwy niezależnym, a może podniesie podatki, a może

dostaną niehetero, a może szpitale się upaństwowi, a może moja wyobraźnia

nieogarnia tego co nam zafundują w najbliższym czasie.


                                          STRACH SIĘ BAĆ 

                                                   Kurodoma

                                                      

Ps.

Pozdrawiam pana Informatyka, ulepszył Blogera i nie wiem jak zlikwidować te 

duże odstępy między wersami tekstu.