poniedziałek, 9 listopada 2015

Mam dylemat...

Nie wiem kto to powiedział "każdy człowiek może napisać
jedną dobrą książkę w życiu, a dobry pisarz nawet kilka".
W myśl tej zasady działa nasz celebrycki światek.
Śmiało można powiedzieć, że każdy polski celebryta, aktor,
człowiek znany z tego, że jest znany, że jest mężem lub żoną
kogoś znanego, kto raz czy dwa pokazał się publicznie pisze i
co gorsza wydaje książkę.
Najczęściej radzi, czasami poucza, a jeśli myśli odkrywczych
zabraknie doda się kilka przepisów kulinarnych i książka gotowa.
Wydawnictwa wydają, więc chyba jest popyt.
Kto i po co to kupuje?
Papier jest cierpliwy i zniesie wszystko ja nie kupuję, więc znosić
nie muszę.
Ale zastanawia mnie ten fenomen.
Prawdziwi pisarze, którzy piszą coś więcej niż poradniki w stylu
jak zostać sexy mamą, lub autobiografie, twierdzą że z pisania
raczej nie można wyżyć.
Czy celebryci to piszą w przekonaniu, że ich rady i biografie są tak
cenne, że trzeba je przekazać potomnym, czy faktycznie na tym
zarabiają?
Przeczytałam, że pani Jolanta Kwaśniewska wydaje kolejną książkę
"Jedz zdrowo, ćwicz z głową, żyj szczęśliwie".
Tym razem doradza seniorom co jeść i podaje przepisy na
zdrowe potrawy.
Zatroskana stwierdziła, że seniorzy jedzą białe bułki z jakąś wędliną, kawałek
tłustej kiełbasy, postanowiła więc pochylić się nad problemem
i zapytać o przepisy dla seniorów, szefów luksusowych restauracji.
Nie będę krytykować bo nie czytałam, ale zastanawiam się
czy w ramach prezentu pod choinkę nie kupić czytającej
prababci, tej jakże pouczającej lektury.
Przeczytałam więc informację o książce.
Zastanawia mnie jednak czy prababcia będzie chciała skorzystać z cennych
rad dotyczących zmiany nawyków żywieniowych i zamieni
swoją ulubioną poranną kaszkę manną na dorsza w migdałach i komosę ryżową.
I mam dylemat kupić i sprawdzić co znaczy "ćwiczyć z głową", może
prababcie się zmotywują i zaczną trenować fitness?
A jak już dobrze zjedzą, poćwiczą wg wskazówek to na pewno ich
poziom szczęścia wzrośnie.
I ostatnie pytanie czy była pani prezydentowa ma za mało pieniędzy
i koniecznie musi podreperować swoje finanse, czy kieruje nią niezłomne
poczucie misji ratowania polskiego seniora?
Bo jeśli przeciętny senior skusi się i wyda pieniądze na jej książkę
to na obiadek raczej sucharki i woda.

                         

                                                         Zadziwiona Kurodoma