sobota, 26 grudnia 2020

Bezsilność...

 Kiedy myślę o 2020 roku - pierwsze skojarzenie to "Bezsilność".

Nie będę omawiać sytuacji krajowej, bo każdy myślący człowiek

widzi, że idziemy na dno, a raczej jesteśmy na dnie i kopiemy,

żeby może znaleźć drugie dno?


Napiszę o moim osobistym światku, małym śmiesznym sprzeciwie,

a tak naprawdę o bezsilności...

1/ Zadzwoniłam z życzeniami do tego odłamu rodziny, który

uznaje TVP za główne źródło informacji.

I jeszcze nie wybrzmiały moje słowa "Wszystkiego....", kiedy

 usłyszałam, że państwo dało nam tyle pieniędzy, że "Hou, Hou",

że z tego powodu nie ma żadnych zwolnień pracowniczych i wszyscy

tzn cały naród się cieszy.

No wierzcie mi próbowałam tłumaczyć, że jeden potomek szukał

pracy prawie rok i jak już znalazł to znowu zamykają i nie wiadomo

jak będzie, a najmłodszy rzutem na taśmę dostał umowę na trzy

miesiące co będzie dalej zobaczymy.

Tłumaczę, jeszcze nie skończyłam - a już  usłyszałam "nie narzekaj",

tyle pieniędzy dostaliście, dzieki temu nikt nie został zwolniony,

wszyscy się cieszą...

Powiedziałam jeszcze raz "Wszystkiego, zdrowia" i poczułam BEZSILNOŚĆ.


2/ W grudniu jeździliśmy na rowerze rzadziej, ale jednak.

Wjeżdżamy do lasu i widzę to:


Hałdy drzewa. Już wcześniej wydawało nam się, że las się przerzedza.

Zdenerwowałam się nie chciało mi się wierzyć, że to widzę.

Tną na potęgę co któreś drzewo, miałam łzy w oczach i poczułam BEZSILNOŚĆ.


3/ Koniec "Dnia Dziennika".

Prababcia domowa miała swój świateczny dzień w każdy piątek.

Nazywaliśmy ten dzień "Dniem Dziennika".

W każdy piatek ubierała sie odświętnie, malowała i szła kupić "Dziennik Bałtycki".

Prababcia od 30 lat w konsekwencji wylewu nie czyta, nie pisze i nie mówi, ale

cyfry zna.

W dzienniku w każdy piątek jest wkładka z programem TV i ta wkładka 

reguluje jej tydzień. Prababcia studiuje ją namiętnie.

Z powodu pandemii gazetę zaczęłam kupować ja, ale odkąd Orlen

ogłosił ustami prezesa Obajtka, że zakupił gazety regionalne

powiedziałam/musiałam powiedzieć nie, nie kupię już więcej gazety.

Nie dołożę się do propagandy sukcesu "dobrej zmiany",  pomyślałam

co znaczą moje pięć PLN i znowu ta BEZSILNOŚĆ.


4/ Moja mama też miała swój święty dzień czyli niedzielną msze świętą.

W zasadzie to mama chodziła do kościoła codziennie niektórzy tak mają,

że potrzebuja codziennie.

Kiedy zaczęła się pandemia dostała zakaz chodzenia do kościoła.

Nauczyła się oglądać msze w TV.

Żeby nie wdawać się w dyskusje cały czas utwierdzam ją w przekonaniu,

że nie można chodzić do kościoła.

Mama w zasadzie straciła pamięć krótkotrwałą i tłumaczenie jej

jak przenosi się zaraza i że trzeba uważać to walka z wiatrakami.

Nie dawno spotkała koleżankę kościelną, która namawiała ją, żeby

zaczęła chodzić do kościoła.

Musiałam nakrzyczeć, że nie wolno.

Miałam wyrzuty sumienia, ale jak usłyszałam, że Stanisław Dziwisz

przebacza narodowi:


Moje wyrzuty sumienia się skończyły, a pojawiła się BEZSILNOŚĆ.


5/ Najmłodszy potomek wracał z pracy, ciemną nocą z drugiej zmiany, zmęczony.

Na osiedlu żywego ducha, przesunął maseczkę na brodę wysmarkał nos.

No i nie wsunął maseczki na nos tylko na usta.

W nocy na pustej uliczce pod domem zatrzymał go patrol policji.

Zarzucili mu to, że miał nos na wierzchu i dowalili 100 PLN MANDATU.

Zapłacił bo zagrozili, że jak będzie się uśmiechał to może być gorzej,

a widział sceny pałowania w TV.

Pod domem, nikogo dookoła, to był ten poniedziałek, kiedy weszła

w życie ustawa antycowidowa i już mogli, a że młody to można

jeszcze postraszyć, zastraszyć ( policja i szacunek?)

Chłopak tyra, wraca po nocy zmęczony, dostaje 100 PLN mandatu

za nic, a np pensje dla zarządzających nieistniejącym Centralnym

Portem Lotniczym wyniosły 30 mln PLN, że o milionerach

Szumowskich i innych milionerach "dobrej zmiany" nie wspomnę.

Przeciez to my się na ich milionerstwo składamy.

Poczułam BEZSILNOŚĆ.


6/ Co chwilę słyszę pytanie "Co myślisz o szczepionkach?".

Mogę myśleć co chcę, bo i tak jeśli nawet będę chciała i mogła się zaszczepić

to może pod koniec przyszłego roku.

Najstarszy potomek zadzwonił do przychodni z pytaniem "Czy i kiedy?".

Usłyszał w odpowiedzi, że może gdyby mieszkał w Warszawie, ale u nas

w Trójmieście to wogóle nie wiadomo czy będą szczepionki.

Wymowny napis na banerze w Gdańsku pod biurami pisowych posłów

cały czas aktualny:


Dziewczyny stoją cały czas. Gdzieś tam na banerze żeśmy się podpisali ku potomności,
ale tak ogólnie - BEZSILNOŚĆ.

Mogłabym tak długo, ale po co?
Jak jest każdy czuje i widzi, jak będzie?
Gdzieś przeczytałam, że Polska jest demokracją telewizyjną.
Co powiedzą w telewizji rządowej to tak jest.
Jak powiedzą, że ten czy tamten to złodziej to złodziej, a ten lub tamten
święty człowiek to święty człowiek.
Jak powiedzą, że postępują wg litery prawa to chodźby tych liter
nie było w alfabecie to przynajmniej połowa ludu/narodu uzna, że
takie litery są.

Ogólnie BEZSILNOŚĆ.
Oczywiście będę protestować w miarę możliwośći.
Będę dawać znak, jeżdżę oflagowanym rowerem, w tęczowej
maseczce na twarzy, ale w sercu BEZSILNOŚĆ.

Dobra z Nowym Rokiem nowym skokiem.
Tak mówią, a jak będzie zobaczymy.

Wszystkiego najlepszego, zdrowego, demokratycznego,
sensownego, bezpisowskiego, bezpopulistycznego, 
wolnego dla człowieków świata.
Żeby ci co śpią w końcu się obudzili, żeby ci którzy nie widzą 
w końcu przejrzeli i zauważyli, żebyśmy w końcu się zbudzili 
z tego złego snu.
 
       Tak życzy Wam, Sobie i Światu Bezsilna Kurodoma.

             PLAGA PRECZ - W CZYM RZECZ TO NA FRIGANCE.


środa, 11 listopada 2020

Rodzaj żeński...

 Nie będę opisywać co władza wyrabia w kraju bo to każdy wie i widzi.

Jest nie bardzo, a będzie jeszcze bardziej nie bardzo.

Przyznam się, że chciałam napisać, że jest ch****o, ale górę wzięła

moja poprawność i wychowanie, w duchu, że dziewczynkom nie wypada...


Tak - tak.

 Mnie wychowywano w poczuciu, że dziewczynka może mniej...

Mniej chcieć, mniej używać, mniej pokazywać, mniej szaleć, a za to 

może więcej pomagać, sprzątać, usługiwać.

Moment, kiedy się zbuntowałam i odmówiłam to był moment,

kiedy moja mama powiedziała, że powinnam ścielić łóżko młodszemu 

bratu, a dlaczego? 

Bo to chłopiec jest!

Potem jeszcze, kiedy pytałam dlaczego On może, a ja nie mogę słyszałam:

- Dziewczynce  nie wypada, a chłopcu więcej wypada.


Wypada, nie wypada - wewnętrznie się zawsze buntowałam, niestety

zewnętrznie nie bardzo mi wychodziło.


Dlatego tak bardzo kibicuje tym młodym dziewczynom wychodzącym 

na ulicę.

Chłopakom też, ale dziewczynom przede wszystkim.

Pierwsza moja jazda na rowerze po wypadku to był zjazd do Gdańska na demonstrację

pod Neptunem.

To była pierwsza demonstracja po wyroku trybunału Przyłębskiej.

I, że co?

Że dziewczynki śmieją być nie grzeczne, że używają "słów"?

Że nie wypada powiedzieć ***** ***.

A jesli ktoś nie rozumie, kiedy mówisz do niego kulturalnie i na argumenty?

To może zrozumie, kiedy powiesz dosadnie i głośno.


Potem byliśmy na drugim proteście na plaży.

I to nic, że pokrzyczeliśmy mewom i kawkom, ale po takim czasie 

przerwy dobrze było przejść się wreszcie z młodymi ludźmi i uwierzyć,

że młodzi ludzie w końcu zaczynają rozumieć.

Tak - kiedy demonstrował KOD na samym początku, przeciwko łamaniu

praw demokratycznych to młodzi nie chcieli zrozumieć, że kiedy ktoś

rozmontowuje instytucje mające patrzeć władzy na ręce to prędzej

czy później obywatel poczuje oddech dyktatury na własnych plecach.


Poczuli, nie wiem czy to już, nie wiem czy to prędko, ale wierzę, że nawet

jeśli to jest kropla to będzie ona drążyć skałę.


Drugi optymistyczny akcent, to przegrana Trumpa i też nie będę

opisywać dlaczego?

 Każdy rozsądny człowiek wie i czuje, że to ważne wydarzenie dla

szalejącego świata.

Nie wiem jaka jest (mam nadzieje, że godna funkcji) prawdopodobna przyszła 

pani wiceprezydent USA, ale jest to PANI - pierwsza kobieta wiceprezydent

i być może pierwsza...? 


I jeszcze jeden optymistyczny akcent mijajacych dni, to to co zaczyna 

się dziać wokół hegemoni kościoła katolickiego w Polsce.

Może w końcu ludzie zrozumieją, że wiara jest indywidualną sprawą

każdego człowieka, a państwo nusi być świeckie.

                                                           TO JEST WOJNA 

Śledziliśmy powstawanie muralu nawiązującego do ostatnich wydarzeń.

Symboliczne miejsce naprzeciwko stoczniowego muru.

                                                   Tak się zaczynał pojawiać...


                                                      A tak wygląda teraz   




Skąd ja znam to hasło "TELEWIZJA KŁAMIE"? 

Przecież to już było, dziesiąt lat temu i znowu to samo, to samo...

Znowu zrobiliśmy sami sobie kuku.

Część społeczeństwa i to nie mała dalej idzie w zaparte i popiera 

ten rząd, dokąd nas to zaprowadzi?


Nie próbuję już zrozumieć dlaczego ludzie myślą tak, albo tak.

Dlaczego? No np dlatego.

Mam sąsiadów na przeciwko, bezinteresownie mało życzliwych.

Pewnego dnia mieliśmy awarię wodociągu na ulicy, przyjechali panowie

od wody, wykopali dziurę, naprawili rurę, zakopali dziurę, zaleli asfaltem.

Po ulicy rozniosło się trochę piachu.

Patrzę, a sąsiadka z naprzeciwka pilnie polewa ulicę wodą ze szlaucha.

Przez płot nie widziałam co i jak, dopiero jak wyszłam i zobaczyłam

to wymiękłam i musiałam uwiecznić.

Pani  się postarała odzielić moją miedzę od swojej.

Zajęło jej to sporo czasu i chyba dało dużo satysfakcji.

Oglądam marsz niepodległości w Warszawie i nawet nie próbuję zrozumieć,

co ci ludzie mają na myśli.


                              Nie rozumiem obserwuję KURODOMA 


piątek, 25 września 2020

Dzisiaj "siąte" urodziny Kurodomy/Friganki...

 Na Frigance odprawiłam prywatne lamenty nad moją dzisiejszą

rocznicą urodzin.

Tu napiszę o najważniejszych uczuciach, które rządzą w moim już dość długim życiu,

bo ja mocno uczuciowa i emocjonalna jestem.

Postanowiłam przestać się tego wstydzić i z tym walczyć, taka się

urodziłam i taka już umrę.


Im jestem starsza tym bardziej cenię Szekspira. 

On jak nikt umiał  piórem - napisać opowieść o najważniejszych uczuciach

jakimi kierują się ludzie i o konsekwencjach tych uczuć.

Jego pisanie w ogóle się nie zestarzało i nic nie wskazuje

na to, żeby ludzkość chciała się "przejrzeć" w jego twórczości

i coś zrozumieć.


MIŁOŚĆ - NIENAWIŚĆ - ZAZDROŚĆ - CHĘĆ WŁADZY.

Te wszystkie uczucia kłębią się w jednej sztuce ROMEO I JULIA.

Oczywiście był jeszcze Otello, Makbet, Hamlet, Król Lear.

Ale to właśnie w tej często wyśmiewanej i spowszedniałej sztuce,

właśnie to w Romeu i Julii pokazane zostały podstawowe uczucia,

którymi kieruje się człowiek.


Francuski musical "Romeo i Julia" wg niektórych mocno przesłodzony i właśnie

rozemocjonowany został stworzony dla mnie.

I tak, teraz  publicznie ogłoszę bez szczegółów, że 

tym uczuciem, które kieruje moim życiem od zawsze jest:

                                                              MIŁOŚĆ - AIMER.


                                              "Kochać to najpięknięsza rzecz

                                                Kochać to wzlatywać wysoko

                                                I dotykać skrzydeł ptaków

                                                Kochać to najpiękniejsza rzecz"


Oczywiście tak jak różne są obiekty mojej miłości, tak różna

jest ta miłość, ale zawsze, najważniejsza jest miłość:

Jak kocham to kocham i nic żadne wydarzenia, żadne przeszkody

nic mnie zatrzyma - chronię i bronię, nie porzucę, nie zniechęcę się.

Będę się złościć, mogę znielubić, ale będę kochać.

Miałam szczęście w życiu bo najważniejsi są wokół mnie,

a Ci których już nie ma nadal są tylko inaczej.

No właśnie gdyby ludzie więcej kochali, a mniej się nienawidzili,

nawet tych, którzy ich zranili to świat byłby rajem.

Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem ludzi, którym tak łatwo

przychodzi szczuć jednych na drugich.

Chęć władzy i panowania nad drugim człowiekiem popycha

ich do siania:

                            NIENAWIŚCI - LA HAINE.


                                               "Nienawiść, nienawiść

                                                 w imie ojca i syna

                                                 nienawiść, nienawiść

                                                 która czyni nas współwinowajcami"

Święta nie jestem, są ludzie których ..... no właśnie.

Nawet jeśli ich nie lubię, nie trawię i nie mogę znieść to nigdy świadomie

ich nie skrzywdzę chyba, że w obronie tego co kocham.

Obecna sytuacja w naszym rozpolitykowanym kraju jest dla mnie

strasznie trudna, bo politycy prowokują nas do nienawiści.

                                              A przecież wszyscy chcemy ŻYĆ - VIVIR.


                                             "Żyć, wszyscy chcemy żyć

                                               bez nienawiści, bez umierania

                                               Żyć i rozmawiać, szanować się, a nawet kochać." 


Dlaczego nas szczują i dzielą? Dlaczego? No właśnie dla:

                                                           Władzy/Autorite


                                             "Być księciem, być królem

                                               Posiadać pełnię władzy, ale żadnego prawa

                                               Być księciem tu, na ziemi 

                                               Żyć poza prawem.

I to nie tak, że jestem idealna i się chwalę, nie nie jestem, ale się staram,

żeby miłość zawsze była na pierwszym miejscu.

Życie mnie sprawdziło. 

Moja prawie czterdzieści lat nie widziana jedyna

przyjaciółka z młodości licealnej o której całe życie pamiętałam

i która mnie można powiedzieć porzuciła i zraniła, pojawiła się

niespodziewanie i co? 

Spotkałyśmy się i było prawie jak dawniej, prawie bo jednak

czterdzieści lat póżniej.


Dobra dość tej wiwisekcji, idę upiekę sobie torcik, odpalę świeczkę i zaśpiewam sobie:

                                                         KOCHAM CIĘ ŻYCIE !!!!



                                                           "Mocno egzaltowana" Kurodoma


PS

Jest, upiekłam na bogato, dzisiaj grzeszę glutenowo.



środa, 23 września 2020

Najważniejsze to nie przesadzić z dawką...

 Ostatnio mocno dawkuje sobie politykę, bo w tym tygodniu kończę

kolejną "siątkę" (z filmu Czterdziestolatek, kiedy sekretarka tłumaczy Karwowskiemu,

że dyrektorzy chorują na "siątki" czyli pięćdziesiątka, sześćdziesiątka, siedemdziesiątka itd)

i w związku z chorobą kolejnej "siątki" serce już słabe mam no i nerwy sterane, 

nadmiar współczesnej polityki mógłby się dla mnie źle skończyć.

No, ale czasami mi się informacja obije o oczy i uszy i muszę gwoli kronikarskiego

obowiązku.

Tak dla siebie, żeby kiedyś, kiedy to minie, a minie Wierzcie mi - poczytać 

sobie - czym to ja się politycznie tak mocno ekscytowałam i bulwersowałam.


1/ Zobaczyłam zdjęcie siedzącej na podłodze w  korytarzu sejmowym kandydatki

    społecznej na RPO Zuzanny Rudzińskiej - Bluszcz, która nie mogła wejść na galerię 

    sali sejmowej więc czekała tam gdzie wg prawych i sprawiedliwych jest miejsce

    nie pisowskich obywateli i zrobiło mi się zwyczajnie przykro...

    Jak oni lubią pokazywać, że mogą upokarzać i olewać, mam wrażenie, że to sprawia

    obecnej władzy orgastyczną wręcz przyjemność.

2/ Piątek,  jest tym dniem, kiedy słucham radia TOK FM bo poranek prowadzi 

    redaktor Żakowski i chociaż w niektórych tematach mam inne zdanie to cenię

    go tak jak ceniłam Janinę Paradowską za starą szkołę używania języka polskiego

    i normalność wypowiedzi i jakieś takie eleganckie opanowanie itd.

    I tak z piątkowego poranka dowiedziałam się, że ilość wykonywanych codziennie 

     testów na Covid spadła za nowego ministra zdrowia o 25%, a codzienna

    liczba chorych przyrasta.

    To jak jest z tym wypłaszczaniem, wypłaszczamy czy szczytujemy.

    Tak w ogóle to mam wrażenie, że nie ma żadnej, ale to żadnej miarodajnej

    informacji jak jest z tym wirusem i to dotyczy w zasadzie całego świata.

    Ja wiem, że medycyna to nie matematyka i nic nie jest jednoznaczne,

    ale wydaje się, że cały świat ma problem z COVID i połączenie sił naukowców

    powinno już dać jakieś miarodajne wyniki.

    Nie mamy dostępu do rzetelnej informacji, wszędzie

    w TV i w internecie króluje papka i biegunka sensacyjna.

   Do tego dochodzą nachalne reklamy wszystkiego.

3 /Kuriozalny projekt ustawy, która daje "licencje na bezkarność urzędników",

    którzy będą mogli wydawać nasze budżetowe pieniądze ot tak...

   Trochę się nazbierało rządzącym więc trzeba zabezpieczyć tyły

   i wybronić między innymi premiera po ostatnim wyroku sądu

   administracyjnego.

4/ I jeszcze prawdopodobnie koalicja "dobrej zmiany trzeszczy w szwach".

    Nie wierzę więc się nie zajmuję, może to jest ustawka?  A może nie?

    Może się koalicjanci zaszantażują na "śmierć polityczną".

    Poczekam bez ekscytacji.


Powyższy tekst pisałam kilka dni wcześniej, zaglądam dziś i już jakby nie aktualny

się zrobił punkt czwarty.

Bo prezes wszystkich prezesów  przywołał ministra Ziobrę, postawił do pionu,

zagroził odcięciem od benefitów i niepokorni od razu spokornieli.

Będą jeszcze troche trwali.

Opozycja na to coś tam - coś tam zrobiła, wniosek o dymisję wymodziła...

Zaraz ktoś powie, a co mieli zrobić?

A chociażby może by tak zacząć sensownie spisywać - powiem brutalnie

wszystkie "wałki" obecnej władzy i przedstawić sposób rozliczenia winnych

i zabezpieczenia państwa prawa na przyszłość.

(Wydaje mi się, że to może przekonać jakiś procent tych nie zdecydowanych,

którzy machają ręką i nie idą do wyborów, bo "kruk krukowi oka nie wykoli"

A może tak jasno i spójnie przedstawić swój plan na podniesienie 

budżetu, który dla każdego racjonalnego obserwatora sięga dna.

Zaproponować jakieś ułatwienia dla przedsiębiorców - o tym mogłabym dużo.

A może tak jasno, racjonalnie i spójnie o sprawach światopoglądowych,

o stosunku do finansowania kościoła katolickiego.

(jasno i na temat bez wygibasów, może to przekona młodych do pójścia

 na wybory).

Czas na zakończenie "DANCE MACABRE", czas skończyć się podlizywać

wszystkim wyborcom.


Jakiś dziwny polityczny spokój mnie opanował, dotarło do mnie, że nie ma nikogo

sensownego kto mógłby objąć władze po PiS.

Z wieloletniego obserwowania procesów politycznych wiem, że władzy się nie zdobywa, 

władzę się przejmuje po tych którym się coś nie udało (mleko się rozlało) i podpadli 

wyborcom.

"Łaska pańska na pstrym koniu jeździ",  kiedyś opozycja przejmie władzę,

ale czy będzie na to przygotowana? Śmiem wątpić...

Posłuchajcie co mówi ekonomista Bogusław Grabowski, to krótki

fragment rozmowy z Tomaszem Lisem, tylko trzy minuty czterdzieści

osiem sekund.

Okrutna diagnoza obecnej sytuacji, ale do bólu wg mnie trafna,

logiczna i spójna.

Mniej więcej połowa Polaków musi wsadzić rękę do nocnika

i się przekonać jakie to mocno nie przyjemne i w konsystencji

i zapachu jest...


A na Frigance o kocie, uszach i GMO, taki tam misz - masz.


                                                               Zdystansowana Kurodoma.

piątek, 18 września 2020

Winny będziesz ty, byle nie ja...

 Byliśmy wczoraj ze Wspaniałym na policji zeznawać w sprawie wypadku,

o czym pisałam w poprzednim wpisie.

Jednak będzie sąd nad Kurodomą.

PUFFF.

Wspaniały występował jako świadek, Ja jako obwiniona/oskarżona o spowodowanie

kolizji w ruchu drogowym.

Było miło tylko:

Wspaniały udowodnił policjantom od ruchu drogowego, że nie potrafią rozróżnic

znaków nakazu od innych znaków (Jak Wspaniały się przygotuje

do jakiegoś zagadnienia to "nie ma mocnych"!).

W końcu wyciągnęli ściągę i się zdziwili...

Na pytanie w jakim stopniu starte oznaczenie w charakterze wymalowanego

roweru na ścieżce przestaje być znakiem nie potrafili sensownie odpowiedzieć.

No to sobie pogadali ze Wspaniałym.

Po Wspaniałym przesłuchiwana byłam Ja.

 Usłyszałam zarzuty, dowiedziałam się, że to co napisze policjant na miejscu

zdarzenia jest święte i nie do podważenia.

Dobra wyjaśniłam swój punkt widzenia na sprawę i naiwnie zapytałam:

Co w sprawie ścieżki nie ścieżki rowerowej zrobi policja, bo tam jeżdżą dzieci

na rowerach i hulajnogach do szkoły no i usłyszałam...POLICJA NIE ZROBI NIC.


Zatchnęło mnie i mówię, jeśli to nie jest ścieżka, a kolor czerwony to wg przepisów

jest dodatkowe oznaczenie ścieżki rowerowej i może mylić i kusić do jazdy to 

czy nie należało by jej zagrodzić?

Usłyszałam, że nawet jak się zagrodzi to i tak ludzie będą jeździć, a dzieci

są pod opieką dorosłych.

Ciekawe do szkoły nieletni chodzą sami, ale w razie czego winny będzie rodzic

bo nie dopilnował - winny zawsze się znajdzie.

Nosz nie wytrzymałam i mówię, że ja nie potrafię tego tak zostawić, że 

ja żyłam w czasach i zostałam tak wychowana, że człowiek się interesuje,

w imię i dla dobra...

Ja nie zginęłam, ale ktoś może zginąć.


Wróciłam do domu i mówię do Wspaniałego, że chyba taki nasz los,

że mamy już przejście do szkoły imienia naszego najmłodszego potomka,

a teraz będzie ścieżka rowerowa odnowiona, imienia mamy najmłodszego 

potomka.

Czysty Matrix.

A jak było z najmłodszym?

Kiedy najmłodszy miał iść do szkoły podstawowej, mamusia stwierdziła,

że (a w tamtych czasach dość dobrze nam się powodziło), że

potomka będzie się dowozić do społecznej szkoły w Sopocie.

Ambitna i okrutna byłam, budziłam biedaka o 6 rano, żeby przed 7 rano

wyjechać z domu i na 8 rano być w szkole w Sopocie.

Nieludzkie godziny szczególnie zimą, absurd polegał na tym,

że od domu do szkoły gdyby nie korki jechałabym około 20 minut,

niestety ludzie jadą o tej porze do pracy i szkoły - korek na godzinę jazdy.

Męczyłam się Ja, męczył się on.

Wreszcie w po trzeciej klasie zapadła decyzja, idzie do szkoły

na osiedlu i poszedł...


Rano jestem w piżamie, dzwoni telefon :pani syn miał wypadek,

potrącił go samochód.

Tak jak stałam pobiegłam, potomek leży na chodniku, wymiotuje,

karetka jedzie.

Zdążyłam się dowiedzieć, że przed szkołą jedna pani nieprawidłowo

się zatrzymała samochodem i wysadzała dziecko, druga pani

pomimo zakazu wyprzedzania wymijała samochód pierwszej pani

i trzasnęła mojego chłopaka centralnie.

W szpitalu sie okazało, że potomek ma złamany łokieć, uratowała

go wypchana torba bo to w nią trafiło.


I teraz taka sytuacja, przychodzi policjant i mówi, może by nie robić

afery bo sprawczyni jest w dziewiątym miesiącu ciąży i jej się nogi

pomyliły i zamiast na hamulec to depnęła na gaz, a syn i tak przechodził 

w nie dozwolonym miejscu.

Zaznaczę, że dozwolone miejsce, przejście dla pieszych było oddalone

o kilka ładnych metrów i przed godziną ósmą rano wszyscy wiedzieli,

że dzieciaki tłumnie przechodzą koło przejścia.

Dobra - my dobre dusze nie zrobiliśmy afery pani sprawczyni.

Całe osiedle huczało o wypadku, szkoła huczała, młody dostał

gips i zwolnienie z zajęć.


I tu następuje klu całej sytuacji, młody wraca po zwolnieniu 

do szkoły, pani stawia go przed całą klasą, obwinia o spowodowanie

wypadku i obniża sprawowanie.

Miasto robi przewężenie jezdni i przejście dla szkolniaków odtąd

nazywane przez nas imieniem najmłodszego potomka.


Podsumowując, do dzisiaj młody ma uraz do ruszających gwałtownie 

samochodów, a ja mam żal do siebie, że odpuściłam i naraziłam

najmłodszego na takie upokorzenie, że pozwoliłam na zwalenie

całej winy na niego.

Wypyszczyłam nauczycielce spłynęło, acha bo jeszcze nie dostarczyłam

zwolnienia lekarskiego i młody miał nieobecności nieusprawiedliwione

i w zasadzie to on za to miał obniżone sprawowanie, a nie za wypadek.

Nie dostarczyłam, bo każdy wiedział dlaczego go nie ma, a ja nie miałam głowy

do papierków.


No i teraz podobna sytuacja, jestem winna, chociaż nie winna, ścieżka

jest chociaż jej nie ma, czy my wszyscy nie żyjemy w "MATRIX".

Postaram się, żeby ścieżka stała się pełnoprawną ścieżką, ale czuję się tak jak

ten słonecznik i tak, i tak na ścięcie:



                                                                  Refleksyjna Kurodoma.


wtorek, 15 września 2020

Mocne uderzenie...

Wczoraj miałam wypadek na rowerze, w zasadzie pod domem.

Jechałam po ścieżce rowerowej i pan chciał samochodem zdążyć przede mną.

Nie zdążył, zachaczył mła.

Walnęłam klatką piersiową o asfalt.

Mam potłuczone żebra i przeciętą koszmarnie wargę.

Byłam w szoku więc przyjechała karetka, pomacali, ocenili, że będzie bolało

dwa, trzy tygodnie i odradzili podróż do szpitala.


I tu nastąpiło zderzenie z policją.

Panowie policjanci stwierdzili iż ścieżka rowerowa, która była

ścieżką rowerową od lat nie jest ścieżką ponieważ nie ma odpowiednich

oznaczeń.

Zaznaczę, że faktycznie odbywał się remont drogi i znak zniknął.

Ten oto znak - zdjęcie sprzed remontu.


I teraz jest tak - zdjęcie po remoncie.

(Zdjęcie z wczoraj tam w oddali gdzie stoi radiowóz to miejsce wypadku).


Czyli jak było syfiasto to ścieżka była, a jak jest "jakby luksusowo" to ścieżki

nie ma.

Zaznaczyć należy, że tą ścieżką jeżdżą dzieci na rowerach do szkoły.

Na sugestię Wspaniałego, że to się nadaje do TV.

Policjant, wybaczcie, że nie użyję formuły "Pan", Odpowiedział,

"a dzwoń pan do TVN", ja półprzytomna mówię, a dlaczego nie do TVP.

Na to odpowiedzi nie było.

Tak więc pan kierowca, kierujący z resztą autem bez aktualnych badań

technicznych jest niewinny, winna jestem ja i w związku z tym

mam zapłacić 500 PLN mandatu.

Bardzo policjantom nie spodobała się odmowa przyjęcia mandatu

i potrzeba wezwania technika.

Wspaniały chce sądu, ja nie wiem czego chcę.

Muszę przyznać, że jeszcze jestem w szoku.

Mój ukochcany rower nadaje się do kapitalnego remontu.

Ja chyba też.

Sprawę zgłosiłam do radnego dzielnicy.

Dzisiaj idziemy do prawnika.

Jutro mam przesłuchanie na policji.

Tak więc rok 2020 jeszcze chwilę potrwa, STRACH SIĘ BAĆ"...


                                Obolała Kurodoma.


sobota, 12 września 2020

Rzeczywistość czy fikcja się rozgrywa?

 Nie pisałam bo oprócz dziejących się różnych "DRAM" w moim życiu 

rodzinnym (o czym bąknęłam na  Frigance), dzieje się tyle "DRAM" w wymiarze

ogólnopolskim i ogólnoludzkim, że czasami mam wrażenie, że jednak świat to Matrix...


I o czym ja mam napisać?

- o wydarzeniach ostatnich miesięcy, za dużo tego - nie wiem, za dużo...

- co skomentować za dużo absurdów - nie wiem co wybrać - za dużo...

- co potępić, ło matko - nie zliczę afer - nie wiem, za dużo... 

- co pochwalić? - nie wiem - za mało...


To może trochę "myśli moich nie uczesanych".

Najpierw to co boli najbardziej.

- Wróciliśmy skąd przyszliśmy i nie ma co się oszukiwać PRL-bis wrócił.

A może i gorzej, bo wrócił PRL, ale tamtych ludzi już nie ma, nie ma zapału

do zmiany, nie ma zrozumienia wśród tych co wybierają "dobrą zmianę",

że nie tylko oni tu żyją, że tu żyją jeszcze jacyś inni niż oni i też chcą tu żyć.

Nie ma zrozumienia, że ludzie są różni -  nie ma dwóch identycznie

wygladających, myślących i czujących ludzi na świecie.

Trzeba się tolerować, porozumiewać, dogadywać bo inaczej to co?

Jak długo można tak żyć dzieląc się i nienawidząc?


Nie ma nici porozumienia między "MY I ONI" i nie będzie bo...

Może powiem coś mało popularnego, ale musimy to mówić głośno

i wyraźnie obecne partie polityczne nas skłóciły, skłócają i będą skłócały.

Wyraźnie widać, że PiS musi dać żer swoim wyborcom i to my jesteśmy tym żerem,

a nasi muszą dać nam żer z nich i dają.

Polityka to biznes, to źródło dochodu finansowego i dobrostanu psychicznego

dla polityków wszelkiej maści, dla nich dla ich rodzin i ich znajomych.

Mam dośc usprawiedliwiania opozycji, bo to co jest teraz to nie jest opozycja

to są politycy zawodowi, którym jest wygodnie tam gdzie są i mam wrażenie, że nikomu

z opozycji nie jest na rękę rządzenie (nawet trochę to zrozumiałe - sprzątać trzeba 

chcieć i umieć).

Smutny i znaczący widok sali sejmowej podczas sprawozdania z działalności

za rok 2019 rzecznika praw obywatelskich Bodnara. 

Z 460 posłów, rzecznika słuchało tylko 11 posłów, dziewięciu z opozycji i dwóch z PiS.

Bo piątek, bo komisje, bo pociąg nie będzie czekał, bo, bo, bo...


Zastanawiam się dlaczego jestem nadal po stronie opozycji i wychodzi mi tak:

Różnica między "nimi, a nimi" jakaś jednak jest,  PiS postawił na jawność 

i absolutną bezkarność.

Afery gospodarcze i obyczajowe są jawne i nie karalne, łamanie prawa i konstytucji 

jest jawne, łamanie praw człowieka "innego" jest jawne, faworyzowanie 

prostactwa i pobudzanie najprymitywniejszych ludzkich strachów i obaw jest jawne.

Rozwalanie instytucji państwa jest jawne i niekaralne. 

Wstręt do kolorowej tęczy, do seksu, do świata, do przyrody, do fajności, do wolności

jednostki, do sztuki i kultury, do "miłowania bliźniego swego jak siebie samego"

jest przemożny i dość cynicznie interesownie wykorzystywany.

To widzę ja i mi podobni, a nie chcą widzieć oni i im podobni.

Mam w rodzinie wyznawców PiS przez duże "W" są moją rodziną, ale z każdym rozwalonym

nieheteronormatywnym nosem, z każdym "odbitym" przez PiS sądem, teatrem, 

spółką skarbu państwa, stadniną zzzzzzzzzzz mam coraz mniej ochoty na dyskusję

i przekonywanie nie przekonywalnych.

Rośnie we mnie niechęć do kontaktu, bo już nie chcę rozumieć i nie mam ochoty

milcząco słuchać bo "bądź tą mądrzejszą i ustąp".

Cały dzień oglądają TVP i słuchają radia maryja inne racje nie docierają.

Wiem jak na razie nie ma wyjścia jesteśmy MY i ONI.

Przerażające. Chwilowo nie zmienne, chyba, że jakaś wielka

katastrofa nas wszystkich pogodzi?


Dużo jeździmy na rowerach po trójmiejskich lasach, powiem Wam, że takiej 

wycinki jak w tym roku to ja nie widziałam.

Prawdopodobnie będą palić drzewem w elektrowniach.

Ciężki sprzęt i dźwięk pił to codzienność w tutejszych lasach.

Wycinają sprytnie, wycinają co któreś drzewo, las się robi coraz rzadszy, ale jest.

Czytałam, nie wiem czy to prawda, ale taki sposób wycinki powoduje, że

zniszczeń nie widać ze zdjęć satelitarnych i nie trzeba tak intensywnie

zalesiać, bo las jest, a że trochę bardziej przestronny...

To zdjęcia z dzisiaj z niewielkiego lasu koło obwodnicy Trójmiasta na wysokości

lotniska.



Jedziemy przez las prawie codziennie i wszędzie widzimy powalone drzewa.

Jakby po wyborach nabrali śmiałości i rozmachu.

Dzisiaj czytam, że nabiera rozmachu w internecie ocieplanie wizerunku

prezesa. Prezes jedynych sprawiedliwych wystąpił na TIK TOKU i nawołuje

do poparcia ustawy w sprawie ochrony zwierząt.

Szczytny cel, jak on kocha zwierzęta...

Jestem podejrzliwa był już taki jeden co też kochał psy i dzieci, a zrobił to co zrobił.

Radzę się przyglądać tej ustawie, a raczej temu co też ona ma przykryć.

Lud się będzie rozpływał nad tym jaki to prezes szlachetny, jaki dobry, a pod tą

zasłoną dymną coś nam wymodzi.

Może dowali mediom z nazwy niezależnym, a może podniesie podatki, a może

dostaną niehetero, a może szpitale się upaństwowi, a może moja wyobraźnia

nieogarnia tego co nam zafundują w najbliższym czasie.


                                          STRACH SIĘ BAĆ 

                                                   Kurodoma

                                                      

Ps.

Pozdrawiam pana Informatyka, ulepszył Blogera i nie wiem jak zlikwidować te 

duże odstępy między wersami tekstu.


czwartek, 11 czerwca 2020

Pandemonium zdrowotne i polityczne trwa i ma się dobrze....

Czas zarazy, a raczej pandemonium zdrowotno polityczne trwa.
Żeby nie było, że bagatelizuję, że się nie stosuję i wyśmiewam.
Otóż nie bagatelizuję, chociaż zaczynamy się spotykać rodzinnie
i przyjacielsko.
W zasadzie się stosuję do zaleceń chociaż uważam noszenie
super szczelnych masek za przesadę, noszę te uszyte z pieluchy
bo w innych jestem bliska uduszenia, noszę tylko w sklepie
oraz zachowuje dystans, myję ręce w zasadzie robię to co
zawsze robiłam w okresie grypowym.
Nie wyśmiewam, chociaż żartuję bo śmiech to zdrowie,
bycie w dobrym humorze podnosi odporność.

Reasumując.
Na początku pandemonium, wpadłam w lekką panikę wiecie
swoje lata już mamy my - jak i prababcie więc wg wirusologów
jesteśmy w grupie ryzyka.
Choroby współtowarzyszące i owszem chociaż bez przesady.
Media od rana do wieczora pompowały temat pandemii,
więc ostrożność, ograniczenie kntaktów z rodziną i znajomymi.
My "weterani życia", specjaliści od kryzysów życiowych,
jakoś łatwiej znieśliśmy ograniczenia, dostowaliśmy swoją aktywność
do sytuacji.
Gorzej z młodzieżą, ale oni w dzisiejszym porąbanym świecie,
mają i lepiej, i gorzej.

Bo dostęp do dóbr technologicznych i żarcia większy, ale za to
płacą mniejszą integracją społeczną, większą frustracją bo jest
i za łatwo i za trudno.
I nie trzeba się wysilać i należałoby, ale po co skoro z głodu
się przynajmniej na razie nie umrze.

Ale chciałoby się mieć kasy jak Bill Gates, zastać celebrytą
od niczego w sieci i mieć miliony "lajków".
A tu trzeba iść do byle jakiej  pracy, żeby coś tam, coś tam
zarobić.
I jak już młodzi znajdą tą pracę i jak już się napracują, i jak już spojrzą na
wyciąg z konta to nagle media pokażą jak to znajomy pana ministra
zarobił na maseczkach fajną sumkę, a brat pana ministra dostał milionową
dotację na "coś tam, coś tam" jedną i drugą.
Posłuchają jak rodzina i znajomi nie jednego działacza jedynie słusznej partii,
dzielnie pracują za duże pieniądze w radach nadzorczych spółek
skarbu państwa, a jak muszą zrobić miejsce następnym chętnym
to na odchodne dostąją spore odprawy.
Im konta puchną nam chudną.
Hasło "rodzina na swoim" pasuje do dzisiejszych czasów jak ulał.

I nie dość tego wszystkiego to jeszcze młodym ludziom zabrano
możliwość kontaktów, nakazano założenie masek, zabroniono dotykania,
balowania, klubowania itd.
Młodzi i dzieci mają przekichane, jeszcze niedawno mój prywatny
wnuk nie lubił szkoły teraz tęskni.

Dobra rozumiem jest zaraza, ale zaraz, zaraz...
Jak już trochę okrzepliśmy, przyszła refleksja, że jakaś zaraza jest,
ale też, że rzetelnej informacji brak.
Przyszło też podejrznie, że jesteśmy manipulowani
i "oczywista oczywistość"- rządy na całym świecie wykorzystują
jak mogą sytuację do tego żeby sobie ułatwić rządzenie społeczeństwami.

Mamy się bać, mamy do końca nie wiedzieć co nam wolno, a czego
nie wolno.

To tak jak na strajku przedsiębiorców, policja otacza grupę protestujących
szczelnym kordonem, wzywa do rozejścia się, oczywiście polecenie
jest "a wykonalne" no bo nikogo się nie wypuszcza z "KOTŁA".
Ponieważ polecenie nie zostało wykonane to psika się wszystkich
gazem pieprzowym i protest zostaje spacyfikowany.
Potem na dołek, mandaty, wnioski o ukaranie, grzywny i tym podobne
szykany.

Albo kary administracyjne za brak np maski lub zachowanie
dystansu społecznego nakładane przez sanepid w horrendalnej
wysokości.
Najpierw musisz zapłacić, a dopiero potem możesz się odwoływać.
Przekaz jest taki, że władza może cię zarżnąć finansowo w każdej chwili
więc uważaj i bądż grzeczny.

Można pisać o tym co się wyrabia bez końca.
O trzecim programie radia, którego już i tak nie było, ale który został dorżnięty.
O stadninie koni w Janowie w którym konie mają się tak dobrze, że aż sie robi nie dobrze.
O finansach państwa, które to mają się dobrze bo jeszcze na papier i toner
    w drukarkach na dodruk starcza, a inflacja ma się coraz lepiej.
O wypłaszczającej się krzywej zachorowań, która się wypłaszcza od miesięcy
    i tak będzie się wypłaszczać w nieskończoność i chociaż zachorowań
    jest więcej niż na początku pandemii to premier ogłasza, że właśnie
    poradziliśmy sobie z zarazą.
O którejś tam tarczy antykryzysowej dla przedsiębiorców, w gąszczu przepisów
    poległ nasz księgowy, ale próbujemy skorzystać.
O edukacji szkoda gadać - mój najstarszy potomek odlicza dni do końca roku,
    szkolnego, bo ma już dość nagrywania filmików np z zajęć fizycznych
    swoich dzieci. Panowie wuefmeni muszą się wykazać kreatywnością
    i zadają nie tylko ćwiczenia fizyczne, ale też wypracowania na temat sportu,
    a następnie sprawdzają błędy stylistyczne.
    Moja bratanica zmaga się z "dziwną maturą", a jej rodzice siwieją w tempie.
O widoku rąbanego lasu jeszcze wspomnę, bo prawie codziennie przejeżdżam
    na rowerze przez trójmiejskie lasy i ilość zwalonych drzew mnie poraża.
itd. itd. itd. itd.

Można tak jojczyć bez końca, i jeszcze informacja z dzisiaj, że w Niemczech
może wybuchnąć wulkan bo coś tam naukowcy odkryli, że buzuje i że jeśli
pierdyknie to będzie szaro buro i zimno w Europie, jak by już nie było.

Ktoś w komentarzach pod informacją napisał, że w sumie to dobrze bo przynajmniej
pumeks w Lidlu będzie w promocji.
Powiało optymizmem zawsze coś.

Przejeżdżając na rowerze przez tereny byłej stoczni gdańskiej zobaczyliśmy
taką instalację artystyczną, czyżby proroczą...


Wspaniały się zadumał, co będzie jak człowiek już wykończy człowieka.
Można zatytułować to dzieło "Terminator na spacerze ze swoimi psami".

Jeszcze wypadałoby wspomnieć o wyborach, jak niektórzy sądzą ostatniej
szansy.
Tych ostatnich szans było już sporo, wiele przeżyłam, wielu nie do żyję.
Pójdę jak zwykle chociaż w czasach nie zwykłych, ale myślę, że uczciwie
nie będzie, jeśli w ogóle będzie...


                         Urządzająca się jakoś w czarnej d....ie Kurodoma.
   

czwartek, 14 maja 2020

Rok 2020 to jest dziwny rok...



Tak mi ten Sienkiewicz wlazł do głowy jak przeczytałam, że oprócz zarazy
na Chiny leci szarańcza, a i u nas ponoć szerszenie giganty się pojawiły
i HGW co jeszcze nas czeka.
Wstaje rano i zaraz po wstaniu pochylam głowę i robię się mocno uważna,
bo nie wiem z której strony mogę oberwać.

Chodzę sobie i mruczę, ale kurczaczek jak ja nic "nie rozumiem, nie wiem, nie umiem"...

Niech mi ktoś wytłumaczy o co chodzi z tą zarazą, którą przy pomocy
ministra Podkrążone Oczy - wypłaszczamy, ale przy pomocy górników osiągamy
szczyt/pik.
Ach te nazwy, koronawirusowy slang, jego mać.

Niby jesteśmy najlepsi w "walce" z wirusem tylko inne kraje twierdzą, że nasze dane
dotyczące pandemii są niewiarygodne.
Dziwię się, ale jak ufać danym z kraju gdzie Trybunałem Konstytucyjnym
kieruje odkrycie towarzyskie prezesa, którego talent kulinarny kasuje talent prawniczy?

Sądem Najwyższym kieruje z nadania prezydenta pan który miał "incydent piżamowy",
kto ciekawy, szczegóły znajdzie w internecie.
O ile spacer w piżamie i pod wpływem ponoć grzybków mogę próbować  zrozumieć,
to już zachowania wobec innych sędziów SN, którzy nie są po linii jedynej partii
próbować zrozumieć nie mam zamiaru, bo to zwykłe sku....two, koniunkturalizm,
służalczość, zarzynanie resztek demokracji itd.
SN dla demokracji się skończył.

Czego jednak wymagać od kraju w którym od much w nosie i urojeń o nieomylności 
w głowie jednego człowieka zależy już wszystko nawet to kiedy i czy odbędą się wybory
i kto je ma wygrać.

Sejmem kieruje pani, która tak długo poddaje pod głosowanie cokolwiek, aż
głosowanie jest po myśli tego pana co to wie najlepiej co dla nas dobre
i czego tak naprawdę chcemy. tak tego pana co "tańczy z kotami".
Złapał mnie odruch wymiotny na widok prezentu jaki dostał "zwykły poseł"
w sejmie - maseczka z wizerunkiem kota.
Nie łapię tego "żartu" tego "fajniusiowania".
To jest sejm, łamią wszystkie zasady i najgorsze jest to, że są ludzie, którym
maseczka z kotkiem ociepli wizerunek faceta i stwierdzą, ale może
i dobrze, że rządzi człowiek który kocha zwierzęta.

A w cieniu politycznych przepychanek afery i aferki roją się jak muchy
na surowym mięsie.
Ktoś zarobił kilka milionów na maseczkach bez atestu, ktoś wyniósł
w reklamówce z urzędu kika milionów, poczcie zniknęło z konta
kilka milionów, ktoś wydał na druk kart do głosowania kilka milionów
"bez trybu"....

Ja tak mogę bez końca, bo końca ani widu, ani słychu.
A "ciemny lud to kupuje" i głosuje na nich.
A nawet jak nie zagłosuje to się dodrukuje...

Że co, że to jeszcze nie "Republika Bananowa"?
Panowie dziennikarze, symetryści, kiedy wam się wyprostują i stwardnieją
kręgosłupy?
Mam do dzisiaj ostrą zgagę na wspomnienie o nadziejach co poniektórych
na to, że pan o kregosłupie z gumy zrobi coś w imię i dla dobra Polski,
a nie własnego.

To taki dziwny rok, zaraza, szarańcza i mrok.
Czas wewnętrznej emigracji, mam takie przeczucie, że sytuacja
będzie wymagała długiego okresu trwania w opozycji do tego
co się dzieje.
Nie konspiracji, bo jak tu być konspiratorem, kiedy się oficjalnie
publikuje swój sprzeciw.
Jestem za stara na derby uliczne, ale na bierny opór i głośne wyrażanie
swoich opinii mam jeszcze siły.


                                         Cholernie wkurzona Kurodoma.


sobota, 11 kwietnia 2020

????????????????

Dziwne czasy. Dziwne święta, wylęgają się dziwne kurczaki?????



                                 Kim - czym ty jesteś? Na kurczaka za zielony hmmm.......


                                No dobra niech będzie, w tych czasach nic kota nie zdziwi.


Pomimo wszystko życie się toczy i trwa, życzę Wszystkim ZDROWIA, ZDROWIA, ZDROWIA.


                                                               KURODOMA/FRIGANKA

niedziela, 29 marca 2020

Wybory się nie odbędą, nawet jeśli się odbędą...

Widok zadowolonego, roześmianego prezesa siedzącego samotnie w ławach
sejmowych to widok jak z horroru.
Facet odleciał już dawno temu, ale teraz mamy dowód oczywisty dla każdego
nawet niedouczonego psychiatry.

Nie da się przykryć wirusa tematem wyborów.
Co trzeba mieć w głowie, żeby denerwować ludzi w momencie,
kiedy walczymy o zdrowie, o byt po prostu o życie.
Jakim trzeba być psychopatą, żeby chcieć wysyłać ludzi w większości
starszych na wybory.
O czym ja piszę, przecież liczy się tylko władza, kasa i bezkarność
obecnej ekipy.

Ludzie robią z ministra Szumowskiego bohatera o Wszechwiedzący
jaki bohater?
Bo ma podkrążone oczy i ledwo stoi na nogach?
Ludzie co wy macie w głowach?

Pomijam nie, nie pomijam faktu, że zaniża liczbę zakażonych i zmarłych
na "koronę" to już jest dyskwalifikacja, nie uwierzę, że Polska jest narodem
wybranym, że jesteśmy "wirusoodporni".

Facet/lekarz w końcu, powinien stanąć i powiedzieć głośno i wyraźnie
"Przeprowadzenie wyborów w tych warunkach to narażenie na uszczerbek
 na zdrowiu i życiu OBYWATELI".

Sejmu nie ma, TK nie ma, prokuratury nie ma, prezydenta nie ma,
marszałka sejmu nie ma, publicznej TV nie ma
jest wola jednego człowieka czyli jest DYKTATURA.
Z dyktaturą się nie rozmawia, dyktaturę się zwalcza.

Nie pójdę na wybory bo zwieramy rodzinne szeregi i właśnie jadę
po moją mamę, sprowadzamy ją do siebie bo sama nie da sobie rady.
Demencja, ona nie kojarzy o co chodzi z wirusem jest nieostrożna
i łatwowierna.
Sądząc po tych zaniżonych danych o zachorowaniach "górka"
jest dopiero przed nami, to ostatni moment na decyzję o przeprowadzce.

Nie wiem jak wytrzymamy, bo prababcie muszą być w jednym pokoju.
Nie narażę ich na ewentualne zarażenie i tak jestem niespokojna bo mama
miała stały kontakt z sąsiadką więc najbliższe dni pokażą czy wszystko
będzie w porządku.

Nie pójdę na wybory bo te wybory jeśli nawet się "odbędą to tak naprawdę
się nie odbędą" nie będę ich legitymizować.
Nie ma już sejmu więc nie ma już w Polsce demokracji, muszę się skupić
na przeżyciu fizycznym i materialnym.

Mam nadzieję, że w piekle podłożyli już ogień pod kotłem.

Jestem wściekła, sfrustrowana i przerażona.
Dwie osiemdziesięciodwulatki w domu, niech którejś coś strzeli
zdrowotnie jak ja pojadę z nimi do szpitala, jak mam udzielić im pomocy?

Ja nie wiem w co ręce wsadzić, a oni mi o WYBORACH!!!!!!!!!!???????
To może zamiast "TARCZY" dajcie każdemu "60+ PISTOLET"
do użytku własnego, będzie szybciej i taniej.

                           WŚCIEKŁA KURODOMA.


sobota, 21 marca 2020

Skóra cierpnie...


Prezes jedynie słusznej partii powiedział dzisiaj, że wybory będą i już.
Zapraszamy wszystkich do urn...



KORONAWIRUS NA PEWNO PÓJDZIE NA WYBORY....

Słucham tej piosenki, znam rosyjski, jeśli nie znasz to i tak zrozumiesz.
Im więcej słucham tym mniej się uśmiecham.


                                                           Wkurzona Kurodoma.

 



czwartek, 5 marca 2020

Kto szybciej rozłoży namiot kontra koronawirus...

Prababcia która jest u nas na stałe ma co jakiś czas stan zapalny
nóg spowodowany niewydolnością żylną.
Objawia się to zaczerwienieniem skóry i mocnym świądem.
W normalnych warunkach idę sama do przychodni, lekarz
przypisuje odpowiednie leki i już.

Wczoraj ogłoszono, że w końcu jest, jes, jes, jes pierwszy
pacjent tzw pacjent 0 chory na koronowirusa.
Oczywiście każdy kto ma choć trochę zdrowego rozsądku
i podstatowej wiedzy rozumie, że jest to pierwszy
ZDIAGNOZOWANY człowiek.

Wirus był, jest i będzie.
Dobra mają pacjenta więc zaczęła się "biegunka" informacyjna/medialna.

Zgadzam się, że:
1/ Trzeba myć często ręce.
2/ Unikać skupisk ludzi.
3/ Unikać ludzi kaszlących i chychrających.
4/ Dbać o kondycje psychofizyczną.

Obecnie panujący w "kraju nad Wisłą" ustalili, że potrzebna nam jest "super ustawa".
Uchwalili, małego potworka prawnego i ogłosili, że teraz to już jesteśmy
przygotowani i możemy w spokoju chorować.
Pierwszy chory zachorował wkrótce po uchwaleniu ustawy - no dziwny
zbieg okoliczności.

Wracając do Prababci lat 82, nogi się zaczerwieniły więc Kurodoma o siódmej
rano powędrowała do przychodni.
Idąc widziałam oczami wyobraźni jak przy drzwach odkażam ręce,
jak pan przy drzwiach rozdaje jednorazowe maseczki, żeby kaszlący ludzie
nie kichali na siebie, jak ktoś informuje, żeby ludzie w kolejce 
do rejestracji stali w odległości metra od siebie, przed drzwiami 
do przychodni leży mata odkażająca i każdy wchodząc i wychodząc
musi przez nią przejść.
Przy wyjściu stoi pojemnik na zużyte maseczki, wisi płyn do odkażania rąk.
O fantazjo...

Kurodoma weszła do przychodni i BUM...
Tłumek ludzi przed gabinetem kaszle i chychra całkiem swobodnie.
Wolnych terminów wizyty brak, niech się pani pyta może lekarz przyjmie.

Kartki informacyjnej o wirusie brak , jedyna kartka to przeprosiny 
dyrektora przychodni, że z powodu braku lekarzy do zatrudnienia,
są dłuższe kolejki do innych lekarzy.

Znajoma rejestratorka poradziła, żebym przyszła później
i zapytała czy lekarz mnie przyjmie.
Dobra nie będę przedłużać, poszłam później, stoczyłam lekką 
batalię pod drzwiami, lekarz mnie lubi więc przyjął, leki dla prababci
mam.
Jak mnie wkurza cwaniactwo ludzi, którzy wciskają się przed ciebie 
"Ja tylko zapytać" drzwi się zamykają i to zapytanie trwa i trwa, i trwa...



Wróciłam do domu umyłam ręce i zadowolona usiadłam przed TV.
A w TV  oglądam jak strażacy i inne służby ćwiczą rozkładanie namiotów w ramach 
przygotowań do walki z koronawirusem.

O Wszechwiedzący czy naprawdę nasze bezpieczeństwo epidemiologiczne 
zależy od tego kto pierwszy rozłoży namiot!!!!!!
Przecież to do szpitali i przychodni przychodzą ludzie chorzy, starzy,
o obniżonej odporności.
Wielu ludzi wie, że z podejrzeniem wirusa nie idzie się do lekarza
pierwszego kontaktu, ale ilu ludzi nie wie?
To w przychodni powinny być te pierwsze podstawowe środki ochrony.
I nie chodzi tylko o koronowirusa, ale sezon na grypę trwa w najlepsze.
Mam już swoje lata i też jestem w grupie zwiększonego ryzyka
więc każda wizyta w przychodni wiąże się z ryzykiem 
złapania jakiegoś wirusa, że o prababciach ponad osiemdziesięcioletnich
nie wspomnę.

Żadna polska władza nie grzeszyła zwykłym zdrowym rozsądkiem,
mam uzasadnione obawy, że Polska nie jest przygotowana na żadne
graniczne wirusowe doświadczenie.
Ktoś umrze, ktoś przeżyje, a wogóle jakoś to będzie.
Jednego jestem pewna, że namioty na w razie czego umiemy rozstawiać.

                         Uspokojona Kurodoma.

cdn

wtorek, 25 lutego 2020

Co się dzieje, co się dzieje i co się jeszcze może stać? cz1.

Przeżyłam "SEPUKU" (o czym na Frigance) i wracam po przerwie do rzeczywistości.
Przez cały Styczeń raczej starałam się nie denerwować bo to nie sprzyja
zdrowieniu, ale nie powiem żebym się nie dziwiła.

O czym by tu, o czym by tu, o kurczaczek za dużo tego...
Ilość rzeczy które mnie zadziwiły przez czas kiedy mnie tu nie było
przekracza po mału zdolności mojego mózgu do przetwarzania danych.

W szkole kiedy pisałam wypracowanie robiłam sobie plan pracy,
może więc napiszę co mnie zadziwiło przez te dwa miesiące
wg hierarchii ważności w punktach i w wiekim skrócie,
myślę, że w następnych postach będzie rozwinięcie sytuacji,
bo się dzieje.
Tak więc zaczynamy:

1/ Zmiany klimatyczne, nie było zimy, jest koniec lutego i tylko raz
    przez jeden dzień widziałam śnieg, aż uwieczniłam ten wybryk
    natury za oknem widać przypruszone krzaki.
    O klimacie będę pisać, bo topnienie lodowców przyspieszyło zatrważająco,
    bo smog, bo wymieranie zwierząt, bo szarańcza i inne "plagi egipskie"...


2/ Epidemia "Koronawirusa". Nie żebym zaraz popadała w panikę.
    Że jakaś globalna zaraza nam się trafi to było oczywiste, świat staje
    się wielką wioską, łatwość przemieszczania się ludzi i ciągły przyrost
    ludzkiej populacji sprzyja rozprzestrzenianiu się różnych zagrożeń.
    I ja wiem, że grypa jest groźniejsza, że wzrasta liczba chorych
    na gruźlicę, choroby weneryczne, na miażdżycę i choroby krążenia,
    choroby nowotworowe itd, ale to mamy mentalnie oswojone i to nie wywołuje
    paniki, a właśnie panikę, zauważam jako główne zagrożenie.
    Jeśli już teraz "szpitalne SORY" nie dają rady obsłużyć chorych, to SORRY,
    ale co będzie w razie paniki spowodowanej obawą przed wirusem z koroną?
    Nasz minister zdrowia zawierzył nas matce tej w niebie, czy to wystarczy?
    Nie sądzę.
    Mogłabym się wyżywać do woli na słuzbie? zdrowia?, ale powiem tylko tyle,
    że zdrowy rozsądek podpowiada, żeby tak na 10 dni mieć w domu coś do jedzenia.
    Nie nie dlatego, że wirus nas pokona, ale dlatego, że Polacy są narodem
    mocno emocjonalnym, wystarczy iskra i panika murowana.

    Bardzo mi się podobało jak pan od wirusów w TV pouczał, że maseczkę
    powinni nosić ci którzy podejrzewają u siebie niepokojące objawy,
    żeby chronić zdrowych.
    Mówię do Wspaniałego:
    - wiesz co załóż maseczkę i idź do sklepu po piwo zobaczymy jaka będzie
      reakcja ludzi...
    Wspaniały się nie zdecydował, myślę że wykazał się zdrowym rozsądkiem
     i być może uniknął co najmniej ostracyzmu i dzięki temu mamy jeszcze całe
     szyby w oknach.
     Szczególnie, że ogromne wrażenie zrobiło na mnie nagranie jak Ukraińcy powitali
     autobus z ludżmi ewakuowanymi z Chin, jadącymi na kwarantannę paląc ogniska
     i wybijając okna w autobusie.
     Jak mało trzeba żeby "cywilizacja poszła w diabeły".
    Jedyny plus wirusa, wiem zdecydowanie więcej o Chinach i polonii w państwie
    środka.

3/ Wybory prezydenckie w Polsce.
    Stoję sobie przed biblioteczką w naszym osiedlowym parku, wertuję jakąś książkę
    i nagle widze biegnącą w moim kierunku panią w średnim wieku z kartką
    w ręku, pani zwraca się do mnie z pytaniem:
    - Czy zechce pani się podpisac pod kandydaturą pana Hołowni.
    Moje krótkie "nie", nie zniechęca pani, mówi do mnie:
    - Ale dlaczego?
    Ja - bo nie popieram  pana Hołowni.
    Ona, ale dlaczego, ja znam pana Hołownię tyle lat to taki porządny człowiek?
     Ja - ale mi się poglądy pana Hołowni nie podobają, jak na moje standarty
     jest zbyt ortodoksyjnie katolicki.
     Ona, ale on już złagodniał.
     Ja no właśnie, dziś złagodniał, a jutro odłagodnieje?
     Na razie krótko o wyborach, bo nie chcę zanudzać, będzie jeszcze okazja,
     powiem krótko, tylko nie Duda, tylko nie Bosak, tylko nie Hołownia, tylko nie
     Kosinak- Kamysz...wg hierarchii.
     Błagam Wszechwiedzący tylko nie p.Duda.
     Jeszcze o tym pogadamy.

4/ Palec Lichockiej - cóż to było...nie mam słów.
    Przy okazji 2 miliardy na między innymi panią Ogórek.
     Nabrałam nawyku poprawiania środkowym palcem opadających okularów,
     zwłaszcza kiedy widzę niektórych polityków i dziennikarzy pewnej opcji.
     Przepraszam proszę się nie doszukiwać żadnych aluzji, mam ciężką ramkę
     i dlatego okulary często zsuwają mi się z nosa.
     W razie czego ja nikogo nie obrażam, oto dowód dla "niezależnej" prokuratury:
         
             
   
     Mamy tak niezależną prokuraturę, że polecam zbierać dowody na własną niewinność,
     bo teraz to nie prokurator ma udowodnić winę, ale oskarżany ma udowodnić,
     że nie jest wielbłądem...

Dobra za długi post się robi, ciąg dalszy nastąpi, ponieważ Kurodoma przeżyła
ingerencję złotych rąk chirurga o czym piszę na Frigance, to teraz częściej
będzie się udzielać w blogosferze:
Hurrrrrrrrra wracam do żywych, jeszcze trochę i na rower.




                                       Odrodzona Kurodoma.