środa, 21 października 2015

Przyczajony tygrys,ukryty smok.

Od czasu do czasu zadumam się nad jakąś postacią polityczną.
Rzadko, ale bywa.
Prawdy nie dojdę bo człowieka osobiście nie znam.
Grzegorz Schetyna, jeden z nielicznych polityków, który nie dał się sprowokować
i wypchnąć z partii.
Zacisnął zęby z uśmiechem dał się zdymisjonować i zdegradować, nie skorzystał z rad
typu Grzesiu zakładaj nowa partię.
Ilu już było takich, którzy uwierzyli w swoją moc i spróbowali, niestety bez większych sukcesów.
Nawet nie chce mi się przypominać ich nazwisk.
Przyczaił się.
Ukrył.
Kiedy Ewa Kopacz zrobiła z niego ministra spraw zagranicznych, zdziwiłam się.
Nie wiedziałam, że zna język angielski, z wyglądu nie medialny w porównaniu
z Sikorskim nijaki.
Znalazł się jednak na tym stanowisku.
Z informacji medialnych można się dowiedzieć, że jest sprawnym urzędnikiem,
może nawet pro państwowcem?
Ktoś określił jego charakter jako połączenie pracowitości z cynizmem,
skuteczności z brutalnością.
Trzeba przyznać, że stąpa ostrożnie.
Nie wiem czy objawi się jako tygrys i z przyczajki rzuci się do gardła
przeciwnikom w walce o władzę w partii.


                          Czy objawi się jako smok, zionący ogniem w konsekwencji jednak
                          udławi się jakimś fałszywym barankiem napełnionym słomą i siarką.


                                               Zadziwiona Kurodoma.