sobota, 10 października 2015

Nie ma jednej prawdy.

Pani Olga Tokarczuk wypowiedziała się oceniając że Polacy muszą odkłamać swoją historię.
Upomniała mnie i przypomniała, że jako Polka pochodzę z narodu "morderców żydów" i
"właścicieli niewolników".
Moja rodzina pochodzi z Wilna, pamiętam jak babcia opowiadała jak trudne było współżycie Litwinów, Polaków, Żydów.
Babcia, która była sierotą, pracowała u rodziny żydowskiej w szabas, bo żydom nie wolno było nawet rozpalić w piecu.
Kiedy brat babci umierał na tyfus w szpitalu gospodyni pozwoliła jej ugotować zupę z obierek od ziemniaków.
Wspominała, że jak wyszła za mąż i otworzyli warsztat rowerowy, żydzi z całej dzielnicy zmówili się i ustalili ceny żeby wykończyć konkurencje gojów.
Nie opowiadała tego  z nienawiścią, tylko z niejakim podziwem, że żydzi potrafili się wspierać, z resztą babcia mówiła po polsku, litewsku, rosyjsku i w jidysz.
Jak przypominam sobie niektóre opowieści to myślę, że dziadkowie mogliby być antysemitami, ale nie byli, nie byli też przyjaciółmi, dlatego, że społeczność żydowska była grupą lepiej sytuowaną i bardzo hermetyczną.
Pogodziłam się już z tym, że z samego faktu bycia Polką jestem antysemitką i odpowiadam za wszystkie zbrodnie na Żydach, ale teraz dowiaduje się, że powinnam jeszcze  zrobić rachunek sumienia, w temacie pochodzenia z narodu kolonizatorów?
O.K. dobrze jeśli naród zna swoją historie, wyciąga wnioski i stara się nie popełniać tych samych błędów, ale nie można ciągle wzywać do przepraszania i kajania się, bo to często wywołuje odwrotny skutek i wywołuje poczucie oblężonej twierdzy.

Szczególnie zadziwiło mnie to że pochodzę z narodu kolonizatorów.
Może chodzi o Litwę i Ukrainę?
Bardziej chyba o Ukrainę - chłopa i pańszczyznę, a może o reklamę i sprzedaż książki.
Muszę postudiować temat.

    
A prawda jak zawsze leży po środku.

Zadziwiona Kurodoma