Jeszcze o godzinie 11 w sobotę w Gdańsku było zimno i ponuro.
Zastanawialiśmy się ze Wspaniałym czy jechać na demonstrację KOD.
No, ale kto jak nie my. Podwójne skarpety, szalik, czapka i pojechali.
Idziemy na Długą, a tu słoneczko wyszło, ciepło, pełno ludzi, energia jest.
Było, optymistycznie, energetycznie, sympatycznie.
Zbieramy się. Rośniemy w siłę.
Ruszamy przez Złotą Bramę na ulicę Długą.
Przed Dworem Artusa.
Za każdym razem idę z obawą, żeby tylko ludziom się chciało i już drugi raz
się cieszę bo ludziom się chce.
A na wszystko patrzy z góry Minionek.
Przedsiębiorczy kupcy, otworzyli sklepy z pamiątkami i obecnie najbardziej kupowanymi
pamiątkami z Gdańska były flagi Polski i UE. Mogli pomyśleć o balonach bardziej
w temacie, ale myślę, że się szybko postarają.
A na demonstracji w Warszawie przemawiał nie dość że Jarosław to jeszcze Kurski
z tych Kurskich. Szekspirowski dramat trwa, podzieleni bracia po przeciwnych
stronach barykady.
Co będzie dalej? To tylko wie prezes i Wszechwiedzący.
Zadziwiona Kurodoma.