niedziela, 10 stycznia 2016

Byliśmy, szliśmy....

Już wiem po czyjej stronie jest matka natura.
Jeszcze o godzinie 11 w sobotę w Gdańsku było zimno i ponuro.
Zastanawialiśmy się ze Wspaniałym czy jechać na demonstrację KOD.
No, ale kto jak nie my. Podwójne skarpety, szalik, czapka i pojechali.
Idziemy na Długą, a tu słoneczko wyszło, ciepło, pełno ludzi, energia jest.
Było, optymistycznie, energetycznie,  sympatycznie.

                 
                            
                                                        Zbieramy się. Rośniemy w siłę.




                                       Ruszamy przez Złotą Bramę na ulicę Długą.

                              

                                                   Przed Dworem Artusa.                 
 

                              

              Za każdym razem idę z obawą, żeby tylko ludziom się chciało i już drugi raz
                                             się cieszę bo ludziom się chce.

                                

                                     A na wszystko patrzy z góry Minionek.
Przedsiębiorczy kupcy, otworzyli sklepy z pamiątkami i obecnie najbardziej kupowanymi
pamiątkami z Gdańska były flagi Polski i UE.  Mogli pomyśleć o balonach bardziej
w temacie, ale myślę, że się szybko postarają.

A na demonstracji w Warszawie przemawiał nie dość że Jarosław to jeszcze Kurski
z tych Kurskich. Szekspirowski dramat trwa, podzieleni bracia po przeciwnych
stronach barykady.
Co będzie dalej? To tylko wie prezes i Wszechwiedzący.

                                                    Zadziwiona Kurodoma.