czwartek, 3 grudnia 2015

Znaki...

Oglądałam wczoraj sejm.
Ciśnienie mi rosło, w końcu ogarnęło mnie zniechęcenie.
Takiego bałaganu dawno nie było.
Jedynie prawi i sprawiedliwi jadą po bandzie, nikt tak do końca nie wie
jaki ma być finał ich harców.
Czy chodzi o dyktaturę jednego człowieka, czy o demokrację rozumianą jako
dyktatura grupy ludzi, czy odreagowanie ośmiu lat bycia w opozycji.
Ludzie PiS dają znaki, czy ktoś potrafi je prawidłowo odczytać?
I tak:
Jarosław "Polskę Zbaw" wychodzi z sali sejmowej tylko drzwiami przeznaczonymi
dla marszałka i rządu.
Premier Szydło i cały rząd siedzi w ławach poselskich, a nie w ławach
przeznaczonych dla rządu.
Stadko jastrzębi pisowskich otacza prezesa i spija dyspozycje z prawych ust.
Prezydent Duda "wszystko się uda" odebrał w nocy ślubowanie od nowych "inaczej"
wybranych sędziów TK.
Krótko po północy (nie śpi, nie je, nie pije rozkazy wykonuje).
Bez kamer i publiczności.
WG mnie "znaki" wskazują na dyktaturę jednego człowieka
Jarosława Kaczyńskiego.
Jego świat składa się z poddanych i wrogów.
Wrogów się tropi i tępi, szybko i bezwzględnie.
Siłą która napędza "małego dyktatora" jest konflikt, cały jego życiorys
mówi, że ten człowiek karmi się kłótnią i zamieszaniem.
Dzieli ludzi, nie szanuje mających inne zdanie.
Na pewno otworzy wiele frontów, czy starczy mu służalczych ludzi
do obsadzenia wszystkich ważnych dla niego instytucji?
Reformowanie na hura nie może się udać.
Państwo to moloch, skomplikowany organizm, "leczenie" wszystkiego
naraz wywoła skutki uboczne nie do przewidzenia.
Narobi szkód, będzie strasznie i śmiesznie, trzeba będzie sobie radzić.
Złudzeń nie mam, trudny czas przed Polską, przed myślącymi nieprawnie
i niesprawiedliwie.
Mam nadzieję, że rewolucja pisowska jak każda rewolucja "pożre swoje dzieci".

                          

                                                               Zadziwiona Kurodoma.