czwartek, 5 marca 2020

Kto szybciej rozłoży namiot kontra koronawirus...

Prababcia która jest u nas na stałe ma co jakiś czas stan zapalny
nóg spowodowany niewydolnością żylną.
Objawia się to zaczerwienieniem skóry i mocnym świądem.
W normalnych warunkach idę sama do przychodni, lekarz
przypisuje odpowiednie leki i już.

Wczoraj ogłoszono, że w końcu jest, jes, jes, jes pierwszy
pacjent tzw pacjent 0 chory na koronowirusa.
Oczywiście każdy kto ma choć trochę zdrowego rozsądku
i podstatowej wiedzy rozumie, że jest to pierwszy
ZDIAGNOZOWANY człowiek.

Wirus był, jest i będzie.
Dobra mają pacjenta więc zaczęła się "biegunka" informacyjna/medialna.

Zgadzam się, że:
1/ Trzeba myć często ręce.
2/ Unikać skupisk ludzi.
3/ Unikać ludzi kaszlących i chychrających.
4/ Dbać o kondycje psychofizyczną.

Obecnie panujący w "kraju nad Wisłą" ustalili, że potrzebna nam jest "super ustawa".
Uchwalili, małego potworka prawnego i ogłosili, że teraz to już jesteśmy
przygotowani i możemy w spokoju chorować.
Pierwszy chory zachorował wkrótce po uchwaleniu ustawy - no dziwny
zbieg okoliczności.

Wracając do Prababci lat 82, nogi się zaczerwieniły więc Kurodoma o siódmej
rano powędrowała do przychodni.
Idąc widziałam oczami wyobraźni jak przy drzwach odkażam ręce,
jak pan przy drzwiach rozdaje jednorazowe maseczki, żeby kaszlący ludzie
nie kichali na siebie, jak ktoś informuje, żeby ludzie w kolejce 
do rejestracji stali w odległości metra od siebie, przed drzwiami 
do przychodni leży mata odkażająca i każdy wchodząc i wychodząc
musi przez nią przejść.
Przy wyjściu stoi pojemnik na zużyte maseczki, wisi płyn do odkażania rąk.
O fantazjo...

Kurodoma weszła do przychodni i BUM...
Tłumek ludzi przed gabinetem kaszle i chychra całkiem swobodnie.
Wolnych terminów wizyty brak, niech się pani pyta może lekarz przyjmie.

Kartki informacyjnej o wirusie brak , jedyna kartka to przeprosiny 
dyrektora przychodni, że z powodu braku lekarzy do zatrudnienia,
są dłuższe kolejki do innych lekarzy.

Znajoma rejestratorka poradziła, żebym przyszła później
i zapytała czy lekarz mnie przyjmie.
Dobra nie będę przedłużać, poszłam później, stoczyłam lekką 
batalię pod drzwiami, lekarz mnie lubi więc przyjął, leki dla prababci
mam.
Jak mnie wkurza cwaniactwo ludzi, którzy wciskają się przed ciebie 
"Ja tylko zapytać" drzwi się zamykają i to zapytanie trwa i trwa, i trwa...



Wróciłam do domu umyłam ręce i zadowolona usiadłam przed TV.
A w TV  oglądam jak strażacy i inne służby ćwiczą rozkładanie namiotów w ramach 
przygotowań do walki z koronawirusem.

O Wszechwiedzący czy naprawdę nasze bezpieczeństwo epidemiologiczne 
zależy od tego kto pierwszy rozłoży namiot!!!!!!
Przecież to do szpitali i przychodni przychodzą ludzie chorzy, starzy,
o obniżonej odporności.
Wielu ludzi wie, że z podejrzeniem wirusa nie idzie się do lekarza
pierwszego kontaktu, ale ilu ludzi nie wie?
To w przychodni powinny być te pierwsze podstawowe środki ochrony.
I nie chodzi tylko o koronowirusa, ale sezon na grypę trwa w najlepsze.
Mam już swoje lata i też jestem w grupie zwiększonego ryzyka
więc każda wizyta w przychodni wiąże się z ryzykiem 
złapania jakiegoś wirusa, że o prababciach ponad osiemdziesięcioletnich
nie wspomnę.

Żadna polska władza nie grzeszyła zwykłym zdrowym rozsądkiem,
mam uzasadnione obawy, że Polska nie jest przygotowana na żadne
graniczne wirusowe doświadczenie.
Ktoś umrze, ktoś przeżyje, a wogóle jakoś to będzie.
Jednego jestem pewna, że namioty na w razie czego umiemy rozstawiać.

                         Uspokojona Kurodoma.

cdn