Wczoraj miałam wypadek na rowerze, w zasadzie pod domem.
Jechałam po ścieżce rowerowej i pan chciał samochodem zdążyć przede mną.
Nie zdążył, zachaczył mła.
Walnęłam klatką piersiową o asfalt.
Mam potłuczone żebra i przeciętą koszmarnie wargę.
Byłam w szoku więc przyjechała karetka, pomacali, ocenili, że będzie bolało
dwa, trzy tygodnie i odradzili podróż do szpitala.
I tu nastąpiło zderzenie z policją.
Panowie policjanci stwierdzili iż ścieżka rowerowa, która była
ścieżką rowerową od lat nie jest ścieżką ponieważ nie ma odpowiednich
oznaczeń.
Zaznaczę, że faktycznie odbywał się remont drogi i znak zniknął.
Ten oto znak - zdjęcie sprzed remontu.
I teraz jest tak - zdjęcie po remoncie.
(Zdjęcie z wczoraj tam w oddali gdzie stoi radiowóz to miejsce wypadku).
Czyli jak było syfiasto to ścieżka była, a jak jest "jakby luksusowo" to ścieżki
nie ma.
Zaznaczyć należy, że tą ścieżką jeżdżą dzieci na rowerach do szkoły.
Na sugestię Wspaniałego, że to się nadaje do TV.
Policjant, wybaczcie, że nie użyję formuły "Pan", Odpowiedział,
"a dzwoń pan do TVN", ja półprzytomna mówię, a dlaczego nie do TVP.
Na to odpowiedzi nie było.
Tak więc pan kierowca, kierujący z resztą autem bez aktualnych badań
technicznych jest niewinny, winna jestem ja i w związku z tym
mam zapłacić 500 PLN mandatu.
Bardzo policjantom nie spodobała się odmowa przyjęcia mandatu
i potrzeba wezwania technika.
Wspaniały chce sądu, ja nie wiem czego chcę.
Muszę przyznać, że jeszcze jestem w szoku.
Mój ukochcany rower nadaje się do kapitalnego remontu.
Ja chyba też.
Sprawę zgłosiłam do radnego dzielnicy.
Dzisiaj idziemy do prawnika.
Jutro mam przesłuchanie na policji.
Tak więc rok 2020 jeszcze chwilę potrwa, STRACH SIĘ BAĆ"...
Obolała Kurodoma.