Cztery miesiące nie pisania.
O mamo złota cztery miesiące nie wierze.
To nie jest tak, że nie ma o czym pisać wprost przeciwnie ilość
wydarzeń w Polsce i na świecie, i prywatnie przygniata.
Coś mnie zadziwi i już mi się wylewa, siadam żeby o tym napisać,
a tu "surprise" nowe zadziwienie i "zonk" o czym pisać o tym
starym? czy o tym nowym?, a może o tym najnowszym?
Kto mnie czyta ten może pamięta, że miałam wypadek na rowerze,
o wypadku można poczytać TUTAJ, o wizycie na policji TUTAJ.
W skrócie pan kierowca zgarnął mnie na przejeździe rowerowym.
Mało nie zabił. Policjant na miejscu wypadku stwierdził, że nie jechałam
po ścieżce rowerowej i chciał ukarać mandatem.
Nie wyraziłam zgody więc sprawa poszła do sądu.
Wydawało mi się, że pójdę na policję, przedstawię zdjęcia i udowodnię
rzecz oczywistą, a usłyszałam, że to co powie policjant na miejscu
jest święte i nie ma znaczenia co udowodnię sprawa i tak pójdzie
do sądu i poszła.
Na pierwszej rozprawie w sądzie (nomen omen) karnym i słowa
sędziny "stawiła się obwiniona z pełnomocnikiem" wywołały
we mnie nie miłe uczucie dyskomfortu - obwiniona, ja?
Odbyła się pierwsza rozprawa, sędzia nie miała pojęcia o przepisach,
ale Kurodoma się przygotowała zdjęcia z miejsca wypadku, przepisy
o ruchu drogowym, adwokat.
Najlepsze były zeznania sprawcy.
Dowiedziałam, że pan kierowca pomógł mi wstać - sama w szoku wstałam natychmiast.
Wezwał karetkę - nie wiem kto wezwał, ale nie przypuszczam.
Poskarżył się sądowi, że pani czyli ja byłam nerwowa i wyzwałam go od głupków,
(uważam, że zachowałam się bardzo kulturalnie, bo powinnam wyrazić się dosadniej),
a w ogóle to on też dostał mandat.
Sędzia zapytała za co? Pan kierowca powiedział, że za brak papierów (samochód nie miał
przeglądu).
Dobra - Pani sędzia po ponad godzinie rozprawy stwierdziła, że w zasadzie ma wszystko,
ale chce jeszcze odpowiedzi z urzędu miasta czy droga po której jechałam
to jest ścieżka rowerowa czy nie?
I tu Kurodoma stwierdziła, że sprawę przegrała i ma wyrok skazujący jak w banku,
a dlaczego? bo po wypadku w ramach zapytania obywatelskiego
zapytałam o to urząd i dostałam odpowiedź, że ścieżka rowerowa jest, ale
przejazdu pomimo istniejących znaków drogowych nie ma!
Sądowi o tym nie powiedziałam bo odpowiedź miasta była wg mnie kuriozalna.
Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy.
Na drugiej rozprawie Wysoki Sąd stwierdził, że nie dostał jeszcze odpowiedzi
z miasta i wyznaczył kolejny termin rozprawy, już trzeci w g.....nianej sprawie
stłuczki rowerowej - nadmienię, sąd karny który sądzi ciężkie przestępstwa.
Na trzecią rozprawę nie poszłam, poszedł mój adwokat bo stwierdziłam, że i tak przegrałam
to jeszcze pochodzę do sądu w sprawie odwołania.
No i dzwoni adwokat i melduje, że WYGRAŁAM i jestem NIEWINNA,
bo miasto napisało, że jechałam po ścieżce rowerowej z przejazdem!
O "tempora o mores". Obywatelowi miasto odpowiada, że nie ma ścieżki i na drzewo,
a sądowi, że jest ścieżka i jest przejazd - Paragraf 22!
Bo gdyby się okazało, że nie było przejazdu to można by oskarżyć
miasto, że większa część ścieżek rowerowych w mieście nie jest
ścieżkami, jest źle i nie chlujnie oznaczona.
Podsumowując wygrałam z policją, czekam na uprawomocnienie się wyroku.
Dziesięć miesięcy, trzy rozprawy na każdą sąd przeznaczył
półtorej godziny - reforma sądownictwa?
(koszt adwokata przekroczył koszt mandatu).
Policja - miałam napisać o sprawie Bartka z Lubina, ale nie mogę bo
rośnie mi gula w gardle kiedy pomyślę o matce która wezwała
policję, żeby uzyskać pomoc, a okazało się że pośrednio wydała wyrok
na własne dziecko - jakie by ono nie było.
Niekompetencja, opresyjność, poczucie bezkarności pisowskiej policji
poraża.
Miałam napisać o grupce koczujących na ziemi niczyjej afgańskich
uchodźców, ale gotuję się w środku.
Jak można robić taka pokazówkę, premier na ich przykładzie chwali się,
że broni nas przed uchodźcami, a niech sobie wsadzi swoją obronę tam
gdzie słońce nie dochodzi.
Przecież jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, przecież nawet morderca
w więzieniu dostaje jeść, ma gdzie spać i ma ciepło.
W czasach, kiedy świat wrze my mamy władzę, która jest przemocowa,
głupia i okrutna szczególnie dla słabych..
Nie wiem jak można mieć jeszcze złudzenia.
Politycy PiS są pazerni i cyniczni, a ludzie popierający PiS są ślepi, głusi.
Na koniec powiem tak, jestem z natury pesymistyczną optymistką tzn
uprawiam czarnowidztwo, ale zawsze mam nadzieję na optymistyczny rezultat.
W sprawie Polski, mam przekonanie, że żadna partia nie chce tak naprawdę
przejąć władzy w Polsce bo kto się podejmie próby naprawiania Polski
po PiS, ale optymistka we mnie mówi, że przecież to nie może tak dłużej
być, że ta władza zgnije, bo że już cuchnie to większość Polaków już czuje.
A w ogóle to momentami nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.
Wściekła Kurodoma