niedziela, 5 września 2021

Matrix mnie sprawdza...

 Opowiem Wam co mi się przytrafiło i jest to prawda.

Nie zmyśliłam, nie wymyśliłam tej sytuacji ona się

wydarzyła naprawdę.

Ostatnio wiadomo rozmawiamy  o uchodźcach na granicy

białorusko polskiej.

Mój pogląd na sprawę wyraziłam w poprzednim poście.

Uważam, że nie udzielanie pomocy humanitarnej ludziom

jest cofaniem się w rozwoju cywilizacyjnym.

Ogłoszenie stanu wyjątkowego przy granicy tylko po to,

żeby dziennikarze nie mogli relacjonować sytuacji uważam

za kolejny dowód na to, że demokracji w Polsce już nie ma.

I tak sobie uważam siedząc wygodnie w fotelu i uważam

i nagle "MATRIX" postanowił sprawdzić te moje "uważam"

empirycznie.


Dzwonek do drzwi wstaje otwieram, za drzwiami stoi młoda

kobieta ubrana w bluzkę z krótkim rękawem i dresowe spodnie

w ręku trzyma pustą "reklamówkę".

Pytam:

- O co chodzi?

Pani odpowiada ze wschodnim akcentem:

- Pani czy pani nie ma czegoś na ręce jakiejś bluzy, albo

  sweterka bo mi się coś zrobiło i mi tak zimno?

Ja zaskoczona (bo w miarę ciepło na dworze) w pierwszym odruchu mówię nie mam, 

chcę zamknąć drzwi, ale jakoś nie potrafię, bo ja mało asertywna jestem, a poza 

tym z reguły rozmawiam z ludźmi więc dopytuję:

- Ale dlaczego pani nie pójdzie do domu?

Pani odpowiada:

- Ale ja mam daleko do domu.

No i co? No i biorę sweterek z wieszaka i daję.

Pani dziękuje, zakłada pospiesznie sweterek i znika za zakrętem.


Zamykam drzwi, siadam na fotelu i tak sobie myślę.

Może ta pani była normalna, może nie normalna, może

mówiła prawdę, może nie mówiła prawdy, ale mam

"pierdylion" sweterków więc podarowanie jednego

osobie, której ten sweterek może poprawić nastawienie 

psychiczne do świata, a może faktycznie ogrzać nie jest wielką sprawą.


U nas  na dzielnicy mieszka i pracuje mnóstwo Ukraińców.

Codziennie jakaś Pani z Ukrainy obsługuje  mnie w sklepie.

Mieszkają też Cyganie w opuszczonej posesji.

Muszę przyznać, że są uciążliwi szczególnie dla 

firmy wystawiającej kontenery na odzież używaną

bo systematycznie rozwalają kontenery i wywlekają

ubrania na pół ulicy, ale jakoś żyjemy i nikt mam

nadzieję nie myśli o "pogromach".

Czasem "popsioczę" jak zobaczę rozrzucone ubrania.

Nie wiem ile lat już cyganie mieszkają w opuszczonym

domu, ale z dziesięć na pewno.


Oglądam w TV transmisję z przylotu do Polski uchodźców

z Afganistanu.

Pan rzecznik peroruje jak to państwo polskie współpracuje

z NATO I na prośbę Amerykanów przyjmuje uchodźców.

Rozstawione namioty na lotnisku, tłumacze, lekarze, psycholog,

potem hotel i kwarantanna...

I tak oglądam i robi mi się mocno nie dobrze - tutaj ustawka

dla mediów, tam na granicy nie ma już mediów i nie ma chleba,

i soli też nie ma, i już się nie dowiemy co się stanie z ludźmi 

koczującymi w błocie.

I tam i tu ludzie...

Jak myślicie po co rządowi ten jak mówi redaktor 

Żakowski "Stanik wyjątkowy"?

Czy nie po to żeby sprawdzić naszą reakcję i przyzwyczaić

nas do sytuacji.

A potem można wprowadzić "Stanik wyjątkowy" to tu

to tam i ograniczyć prawa obywatelskie tam gdzie trzeba.

Przecież już przyzwyczaili nas do tego, że wszelkie 

zgromadzenia są nie legalne, nikt tego nie odwołał.


Ten rząd jedzie jeszcze na strachu, są mistrzami straszenia.

Mają czym, a to pandemią, a to uchodźcami, a to UE.


Co nam w tej sytuacji pozostaje?

Może ludzki odruch i manifestacja?

Zauważyłam, że nasze oflagowane rowery wzbudzają 

coraz większe zainteresowanie.

Ludzie się oglądają.

Chcę wierzyć, że ta manifestacja ma jakiś sens bo inaczej...

"Jak żyć panie premierze, jak żyć?".


                                                Refleksyjna Kurodoma.