i zadziwiona, że podjęta próba przywrócenia znanego mi
świata słusznie minionego trwa w najlepsze.
Jak szybko Polacy się zorientują i zareagują czas pokaże.
Wkurza mnie, że zamiast patrzeć w przyszłość, nasi obecnie
rządzący zawracają "kijem Wisłę" odkręcają wszystko
co zostało zrobione przez poprzedników bo najlepiej żeby
jak to bardzo trafnie spuentował Robert Górski w 6 odcinku
"Ucha prezesa" - "Żeby było jak było".
Tak naprawdę mnie to nie dziwi, bo co nowego może wydumać człowiek,
który czyta w zasadzie tylko książki historyczne i wieczorami ogląda rodeo.
Może tylko patrzeć wstecz....
Ja też może bym chciała żeby było jak dawniej u mamy, ale
"to się już nie wrati, panie Hawranek" czy jakoś tak to było.
Idzie nowe i trzeba reagować.
Wokół różnych problemów toczących świat "rozwinięty" coraz
dotkliwiej zaczynamy odczuwać brak miejsc pracy.
Jestem jeszcze z pokolenia ludzi, którzy byli przekonani, że po osiągnięciu
nawet podstawowego wykształcenia i osiągnięciu pełnoletności
będą pracować, nasze dzieci będą się kształcić za darmo, będą jeździć
na darmowe kolonie, a nam zakład pracy będzie dokładał
do wakacji "pod gruszą".
Będzie nie za bogato, ale papier toaletowy sobie wystoimy,
zrobimy zapasy szamponu i mydła, jak się zatniemy to wystoimy
kawałek mięsa w mięsnym.
Jakoś będziemy żyli, praca zawsze się znajdzie.
Jeśli nam się uda to pojedziemy do "demoludów" na wycieczkę
coś sprzedamy, coś kupimy, dorobimy.
Początek mojego dorosłego życia faktycznie tak wyglądał.
Skończyłam studia.
Praca?
Proszę bardzo, bardzo proszę.
Tak jak nasi rodzice zaczynałam start w dorosłe życie w przekonaniu
o stałości świata, który mnie otaczał.
Nie trwało to długo, nagle się okazało, że trzeba było z socjalizmu
szybko znaleźć się w kapitalizmie, potem w gęstwinie przepisów
samoograniczającej się gospodarki rynkowej.
Świat zaczął przyspieszać, od świata czarno-białej rzeczywistości
do wirtualnego świata kolorowej TV w 3D.
Od kalkulatora do laptopa.
Czy wam też pani na lekcji plastyki kazała rysować
jak będzie wyglądał świat w 2000 roku?
I co rysowaliście jako dzieci?
Najczęściej były to latające samochody i bardzo wysokie domy,
czasami jakieś dziecko narysowało robota.
Najczęściej robot podawał człowiekowi śniadanie na tacy.
Wtedy realizacja tych wyobrażeń wydawała się taka odległa,
nierealna.
I proszę....
W Chińskiej fabryce 90% robotników zastąpiły roboty.
Japończycy na potęgę pracują nad robotami asystującymi
dla ludzi starszych, samotnych i niepełnosprawnych.
A autonomiczne samochody są prawie w zasięgu ręki...
Powoli, spełniają się fantazje z dzieciństwa roboty zaczną nas wyręczać
w pracy... zaraz, zaraz wyręczać czy zabierać nam pracę?
Oczywiście jeszcze nie ma robota, który wykafelkowałby
małą łazienkę, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
Bill Gates powiedział, że niedługo nastąpi czas, kiedy ludzi zaczną
masowo zastępować roboty w związku z tym należy się zastanowić
nad opodatkowaniem pracy robotów i w ten sposób zagwarantować
ludziom tzw pensję socjalną.
Coraz częściej w Europie można usłyszeć hasło "pensja socjalna".
Wychowano nas w przekonaniu, że najważniejsza dla społeczeństwa
jest tzw "zastępowalność pokoleń", czyli, że społeczeństwo
musi "wyprodukować" taką ilość potomstwa, żeby miał kto pracować
i płacić podatki na starość poprzedniego pokolenia.
A co jeśli nie będzie wystarczającej ilości miejsc pracy?
A co jeśli opodatkowane roboty będą wstanie zapewnić stabilny budżet państwa?
A co jeśli zgodzimy się na wypłacanie tzw "pensji socjalnej"?
Popłyńmy, pofantazjujmy.
Nadchodzi czas, kiedy coraz więcej robotów jest zatrudnianych w miejsce ludzi.
Możemy założyć, że roboty zapracują na naszą "pensję socjalną",
będą produkować dobra, które człowiek będzie kupował za pieniądze
wypracowane przez maszyny.
Maszyny chwilowo sterowane jeszcze przez człowieka, zaczną z czasem
być sterowane/kierowane przez inteligentniejszą od nich maszynę/robota.
Z czasem człowiek stanie się zbędnym elementem/pasożytem,
a pasożyta trzeba się pozbyć.
"Bunt maszyn"?
Bardzo lubię taką zabawę w skojarzenia i w moich licznych rojeniach/fantazjach
mam też takie, że człowiek jest samo powielającym się ROBOTEM.
A może to my "ludzie" jesteśmy zbuntowanymi maszynami?
I znów krąg się zamyka, następny doskonalszy robot zastąpi nas psującą się
i psującą otoczenie prymitywniejszą maszynę?.....
A może nasze pojęcie stwórcy jest z gruntu fałszywe i stwórcą nas, było
pokolenie prostszych od nas maszyn, może jesteśmy na początku
tworzenia następnego pokolenia doskonalszych "samo powielających się maszyn"?
Ale popłynęłam, płyńmy dalej...
Pojęcie "pensji socjalnej" coraz częściej pojawia w dyskusjach
szczególnie socjaldemokratów.
Oczywiście, każdemu człowiekowi wpaja się od dziecka przekonanie, że
bez pracy człowiek się degeneruje spacza i wypacza.
Ja też zostałam tak zaprogramowana, że kiedy słyszę, że ktoś chce dać
pieniądze komuś za niepracowanie to się burzę, ale...
Czy nie nadchodzi moment na refleksję - czy przy tym postępie nauki, techniki
ciężka ogłupiająca praca, którą może wykonać robot jest faktycznie
dobrodziejstwem dla człowieka?
Czy nie należałoby już zacząć się zastanawiać jak przestawiać społeczeństwa na "nowe".
Wydaje się że właśnie nadchodzi czas żeby zaczęli się wypowiadać
filozofowie futuryści.
Ale popłynęłam, płyńmy dalej.
Tak sobie fantazjowałam, przyszedł mój najstarszy potomek
i kiedy usłyszał o czym piszę na moje pytanie,
- Co ludzie będą robić jeśli w ciężkiej pracy zastąpią ich roboty?
Odpowiedział mi bez chwili wahania,
- Człowiek będzie mógł zwiedzać inne planety.
Wiesz, tylko w naszej galaktyce jest ok 20 - 40 miliardów planet
na których może być woda.
(Właśnie NASA ogłosiła odkrycie 7 planet, jeszcze trochę jest
do odkrycia, a ile do zwiedzenia).
W sumie to takie oczywiste jeśli człowiek wyzwoli się z etosu ciężkiej pracy
i wyprostuje plecy, to w naturalny sposób spojrzy w rozgwieżdżone niebo.
- Wiesz, ale nadal będzie bariera szybkości przemieszczania.
Kosmos to jednak oooooogromne odległości.
Potomek na to,
- Tak, pokonanie bariery szybkości, albo danie sobie większej ilości
czasu, czyli dłuższe życie, albo taki statek kosmiczny na którym
będą wędrować pokolenia jak Star - Trek.
Mamo, a może my już żyjemy na takim statku kosmicznym o nazwie
"Ziemia"?
Ale pojechaliśmy od narastającego braku miejsc pracy, przez zagadnienie
"pensji socjalnej" do gwiazd...
Myślę jednak, że w najbliższym czasie, ludzkość będzie musiała
się zmierzyć z narastającym problemem braku pracy dla wszystkich
chętnych.
Ja ciągle jestem w szoku, że za mojego życia ludzkość dokonała
takiego postępu technologicznego, możliwości wymiany informacji,
komunikacji....
W jaką stronę powędruje człowiek czy w stronę gwiazd, czy wojennej
samozagłady, a może jakiś wybuch wulkanu, trzęsienie ziemi, epidemia
albo inna klęska żywiołowa rozwiąże za nas te dylematy ?
Zadziwiona Kurodoma.