sobota, 8 października 2016

Wolność - słowo mit....


"Kobiety są cywilizacją życia, bo one to życie dają".

Tak Barbara Labuda u Kuźniara w TV ONET, skomentowała zrzuty,
że w "Czarnym proteście" brały udział kobiety popierające cywilizację śmierci.

Jestem taka dumna z dziewczyn, tych młodszych,
tych starszych i tych najstarszych, ale szczególnie z tych młodych.
Kobiety zaprotestowały z rozmachem i chwilowo odniosły
zwycięstwo.

Słucham obecnie rządzących jak próbują zgrabnie wybrnąć z nie zgrabnej
sytuacji, wychodzi im raz lepiej raz gorzej.
Nie wnikam czy partia PiS jest zwolennikiem zaostrzenia ustawy
antyaborcyjnej, czy nie  na tę chwilę próbowali "przegiąć" i przegrali.

Na demonstracji i po za nią padło tak wiele słów o prawie do wyboru.
Sprzeciw połączył kobiety dla których obecny "kompromis aborcyjny"
jest dobrym rozwiązaniem i te które walczą o liberalizację przepisów
dopuszczających aborcję.
Jak to się dało pogodzić, w kraju gdzie zgoda jest wartością na wyginięciu ?

Twórcy IV RP mówią mi, ze dopiero teraz Polska staje się wolnym, suwerennym
państwem i przez to ja jako jednostka też będę wolna i suwerenna.
To nie prawda, kiedy jakakolwiek "władza" zaczyna za mocno ciągnąć
linę w jedną stronę, druga strona zaprze się mocno i będzie trzymać
i będzie ciągnąć w swoją stronę... i tak jest dobrze.
Świat jeszcze istnieje dzięki temu, że ludzie utrzymują w jakiej takiej
równowadze ten balans.

Każdy człowiek marzy o WOLNOŚCI.
Kiedy pytam sama siebie co to jest WOLNOŚĆ, kiedy myślę - w którym momencie
życia byłam tak naprawdę wolna, tą mityczną upragnioną wolnością?

Nie umiem odpowiedzieć.
Człowiek z chwilą narodzin wpada w UKŁAD, otwiera oczy, wydaje
pierwszy krzyk i w tym momencie wpada w "niewolę" układu rodzinnego,
społecznego, państwowego, światowego...

Sztuka przeżycia i niezwariowania polega na ciągłym balansowaniu
i dokonywania wyborów na poziomie rodziny, na poziomie grupy społecznej
w której żyjemy, na poziomie państwa, na poziomie świata.

Zdaję sobie sprawę, że Świat, Polska, Gdańsk, moja rodzina nigdy nie będzie
taka idealna jak sobie wymarzyłam, bo nie jestem jedynym żyjącym człowiekiem
na ziemi i są inni bliscy mi i dalecy, którzy też mają prawo do realizacji swoich
poglądów, marzeń, pragnień być może sprzecznych z moim myśleniem.
Dlatego dla mnie wyższą wartością jest walka o równowagę niż walka
o mityczną wolność jednostki.

Wielu się ze mną nie zgodzi i powie, że trzeba walczyć o swoje racje.
Trzeba walczyć o wolność!
Tak przyznaję, że przychodzi taki moment, kiedy stwierdzam, że
nie mogę się już posunąć ani o milimetr, że już nie ma miejsca
na "kompromis".
To właśnie był ten moment "Czarny protest" pokazał obecnej władzy,
że nie ma zgody (ludzi o różnych poglądach na to kiedy zaczyna się życie),
na przeciągniecie liny za bardzo w jedną stronę.
Tylko, że ten protest to nie była walka o wolność wyboru, bo takiego
w obecnej ustawie nie ma.
To było okazanie niezgody na zepchnięcie przez obecnie rządzących
większości społeczeństwa z liny na której wszyscy balansujemy.

A wolność, kiedy człowiek ma poczucie wolności?
Mogę mówić tylko za siebie, wolność to stan ducha, to mgnienie,
to te chwile, nad jeziorem, na pomoście, kiedy wiatr rozwiewa włosy,
a ja tak po cichu mówię:
"  Tyś jest jezioro moje ja jestem twoje słońce,
    światłami ciebie stroję, szczęście moje szumiące.
    Trzciny twoje pozłacam. Odchodzę. I znów wracam (...)



Albo wtedy, kiedy stoję na górze, a wokół mnie rozpościera
się niesamowity widok lasu.


Albo wtedy kiedy patrzę w  niebo pełne gwiazd.


Tylko wtedy, kiedy jestem sam na sam z naturą czuję te odrobinę
wolności, wtedy czuję się częścią wszechświata i praw, które są nie zmienne
i na które żadna władza nie ma większego wpływu.


W każdej innej chwili jesteśmy częścią układu i czy nam się
to podoba czy nie musimy balansować na linie i chronić względną równowagę.

Ja nie jestem wyznawcą tego co było, ja nie jestem wyznawcą tego co jest.
Ja cenię równowagę i występuję przeciwko zawsze, kiedy któraś ze stron
za mocno ciągnie kołderkę na swoją stronę, a tak jest teraz.

Czy nie macie wrażenia, że Polska zaczyna przypominać
wielkiego dziecięcego bąka?


Kręcimy się coraz prędzej, od ściany do ściany.
Jeszcze z impetem, ale los bąka jest przesądzony, z czasem wytraci
impet i co dalej...