niedziela, 11 września 2016

Paranoja jest moja, Twoja, nasza polska.....


Na wojsku znam się średnio.
Mój najstarszy potomek jest specjalistą od informacji o rodzajach broni,
wojsk specjalnych, wszelkich ciekawostek wojskowych.
Trochę z tego powodu przyglądam się "reformom" jakie
dokonuje w naszym Wojsku Polskim, bardzo nie konwencjonalny
minister MON.
Nie konwencjonalny bo jest to chyba pierwszy w historii minister
od wojska, który na wojsku się nie zna i go nie czuje.

Przykład pierwszy - odznaczenie swojego rzecznika Bartłomieja Misiewicza
(lat 26, średnie wykształcenie, brak doświadczenia wojskowego,
zwykły urzędnik za biurkowy), złotym medalem za zasługi dla obronności kraju.
Za co ten medal? Prawdopodobnie za męstwo przy wyjaśnianiu
przyczyn katastrofy smoleńskiej, oraz męstwo podczas włamania
do biura NATO w Warszawie,

Pan Misiewicz dostał od razu złoty medal, chociaż przepisy stanowią:
"Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" może być brązowy,
srebrny albo złoty. Zgodnie z przepisami "przy nadawaniu medalu
zachowuje się kolejność w jego stopniach",
przy czym "nadanie srebrnego medalu może nastąpić po
upływie co najmniej trzech lat od nadania medalu brązowego",
a "nadanie złotego medalu może nastąpić po upływie co najmniej
pięciu lat od nadania srebrnego medalu".
Medal w danym stopniu otrzymuje się tylko raz.
Misiewicz został uhonorowany złotym."

Jak bardzo musieli się poczuć upokorzeni, wszyscy odznaczeni
medalem, którzy na swój medal zasłużyli podczas wojskowych
misji w których narażali swoje zdrowie i życie.

Politycy PiS pytani o ten fakt, machają ręką i mówią to taki
dodatek do pensji, wojskowi słuchają, ale nie zapominają.

Przykład drugi - kiedy minister Maciarewicz objął rządy
nad wojskiem polskim i ogłosił, że rządy PO-PSL pozbawiły
polskich żołnierzy zdolności bojowej.
Zadrżałam.
Uspokojenie przyszło po niespełna trzech miesiącach,
pan minister stwierdził, że on już uzdrowił polską armię
i nie mam się czego bać.
Odetchnęłam.
Myślę sobie, armia jest w gotowości bojowej, wspomaga
ją wspaniała jednostka "Grom" super - czuję się bezpieczna.

Niestety, podczas pokazu sprawności żołnierzy "Grom",
zorganizowanej dla uciechy PAD- a i króla Jordanii,
zginął jeden z komandosów, drugi został ranny.
Początkowo informowano, że żołnierz zginął podczas
ćwiczeń, potem okazało się, że był to pokaz dla polityków.
Nie rozumiem dlaczego, jednostka wojakowa do zadań
specjalnych, której metody działania i tożsamość żołnierzy
jest częściowo utajniona jest wykorzystywana do pokazów,
ku uciesze polityków, dobra ja się nie znam.
Podpowiadam, tak na przyszłość, lepiej było poprosić strażaków
portowych, poleli by wodą z sikawki, zrobiliby fontannę byłby spektakularny,
fajny widok i nikt by nie zginął.

W związku z wypadkiem pan minister MON doszedł do wniosku,
że trzeba zrobić porządki w tych elitarnych jednostkach, bo dobrze nie jest.
Zwolnił dowódców, a na ich miejsce powołał, dowódców wojsk lądowych,
przepraszam, dowódców oddziałów desantowo - szturmowych, czyli...
chyba dobrze mówię piechoty pieszej i zmotoryzowanej oraz
zrzucanej na spadochronach na pole walki.
Dodatkowo powołano ich z pominięciem hierarchii wojskowej,
jako pełniących obowiązki, a więc P.O. tymczasowo.
Nie są to "specjalsi" i  są dowódcami tymczasowymi.

Nie znam się za bardzo, więc nie będę się specjalnie
wymądrzać, ale w harcerstwie byłam i wiem, że:
grupa ludzi szanuje tego dowódcę, który wie i umie więcej
niż oni.
Grupa komandosów to specyficzny rodzaj wojska, liczy
się szacunek do dowódcy (braterstwo broni).
Szacunek do tego co ON - dowódca przeżył i potrafi, gdzie służył,
w jakich misjach uczestniczył, na ile można mieć zaufanie do jego
decyzji i rozkazów.
Jeśli ja, jako kompletny laik, z opadniętą szczęką patrzę na to co wyczynia
i jakie decyzje podejmuje minister od wojska, to co muszą czuć żołnierze,
których zadaniem jest uczestniczenie w często tajnych,
skrajnie niebezpiecznych misjach?

Zaczynam się bać i wcale nie pocieszył mnie dzisiejszy widok
ministra Macierewicza w TV, który mówi mi, że już nie długo
wschodniej granicy będą strzec żołnierze nowo tworzonej obrony terytorialnej
kraju.

Jak na razie przez wypowiedzi min. ministra Macierewicza i wskazywanie przez
obecną władzę na naszych sąsiadów jako potencjalnych agresorów i wrogów,
Polski, obrońca polskiej racji stanu, będący pod wpływem "procentowego dopalacza"
pobił w tramwaju profesora UW za to, iż ten rozmawiał
ze swoim niemieckim kolegą po niemiecku.

Został pobity bo śmiał rozmawiać nie po polsku.

Chciałabym wierzyć, że ta władza nieświadomie daje przyzwolenie,
na agresję w stosunku do wszystkiego co jest inne i nie polskie,
nie narodowe....
Nie mam takiej wiary.
Myślę, że już nie długo ośmieleni przyzwoleniem polityków, odpowiednio
zmotywowani, zaopatrzeni w broń żołnierze obrony terytorialnej kraju
wyczyszczą nasz kraj z wszelkich jednostek inaczej myślących i mówiących.

A politycy będą naprawiać i podlewać to co nie wymaga
naprawy i podlewania  w imię swoich paranoi, a my zamiast ich leczyć
jeszcze im za to płacimy.....



                                                            Zadziwiona Kurodoma.