Oglądam zdjęcia z Buczy. Oglądam Mariupol. Oglądam zburzone domy zrozpaczonych ludzi. Czytam o okrucieństwie i przemocy. Widzę uciekających ludzi.
Nie ogarniam, nie wierzę, nie mieści mi się w głowie, że tuż obok nas spadają bomby, są zabijani dorośli i dzieci, gwałcone kobiety, że najeźdźcy rabują i mordują...
Tak samo mi się nie mieści w głowie, że w Syrii dorośli i dzieci żyją w piwnicach. Tak samo mi się nie mieści w głowie masakra Tutsi w Rwandzie, Czerwoni Khmerzy w Kambodży i że był Hitler i Stalin i że ludzkość niczego nie zrozumiała, niczego się nie nauczyła. Nie mieści mi się w głowie, że człowiek może powiedzieć o innym człowieku "gorszy sort", że we Francji może wygrać Le Pen, że Orban już wygrał, a Niemcy się wiją w sprawie Ukrainy i jeszcze nie mieści mi się w głowie, że z tego dziecka wyrósł morderca:
To się dzieje naprawdę. Co rano budzę się i sprawdzam, czy jeszcze trwają, bo to jest walka cywilizacji.
Jak wielka jest odpowiedzialność wszystkich rządzących obecnie w Europie zachodniej, żeby udzielić wsparcia walczącym Ukraińcom. Oni walczą też za nas, oni cierpią też za nas.
To jest walka cywilizacji wschodniej z zachodnią.
Posłuchajcie tej rozmowy o genezie imperializmu rosyjskiego:
Dzisiaj czytam, że Stany, Kanada, Anglia, Holandia wyślą więcej ciężkiej broni dla Ukrainy. Czekam na każdą taką wiadomość.
Jeśli zachód nie poradzi sobie sobie z Rosją teraz to nie chce nawet prorokować co się stanie z Europą za kilka lat.
Ciągle mam nadzieję, że tym razem ludzie po "dobrej stronie mocy się ogarną" i dadzą łupnia "imperium zła".
Trochę się zbieram do kupy po przejściach domowych o czym na Frigance, będę teraz częściej.
Kurodoma.