sobota, 10 czerwca 2017

"Ideologia ekologizmu jako zielonego, ateistycznego, materialistycznego i nihilistycznego neokomunizmu......"


Cytat, cytuję z księdza Guza.
Ksiądz Guz stwierdził iż "wiem co mówię i czynię".

ON wie?
Ja przeczytałam kilka razy i naprawdę nie wiem.
Oto fragmenty wystąpienia księdza Guza podczas konferencji organizowanej
na toruńskiej uczelni innego księdza - Rydzyka.

(...) W ideologii ekologizmu jako zielonego, ateistycznego,
materialistycznego i nihilistycznego neokomunizmu dokonywana
jest radykalna negacja Boga jako stworzyciela Polski, Polaków i Polek,
zwierząt i roślin. Neomarksistowski nurt myślenia przechodzi dalej(...)
ADVERTISEMENT

(...)Od totalnej opozycji względem Boga objawionego do przejściowej
animalizacji człowieka, aby go jednak ostatecznie doprowadzić do całkowitej
zagłady. Jest to kochani – a wiem co mówię i czynię to z całą
odpowiedzialnością przed państwem i obliczem bożym – ideologia
będąca odmianą zielonego nazizmu (...)

Jeśli ktoś już to czytał lub o tym pisał to myślę, że jak przeczyta jeszcze raz
i jeszcze raz, i jeszcze raz i nie zrozumie to będzie to raczej świadczyło
o równowadze umysłowej czytającego, bo jeśli ktoś zrozumie, albo będzie myślał,
że rozumie to raczej będzie świadczyło o nierównowadze umysłowej.

Co to ja chciałam, co ja chciałam, nie wiem, ale widzę i słyszę piły.
Widzę "ekologistów ateistycznych" przypiętych do drzew i maszyn
w Puszczy Białowieskiej.
Widzę "ekologistki neomarksistowskie", które z małymi dziećmi wędrują
do Rzymu, żeby wręczyć papieżowi Franciszkowi informator
na temat wycinek drzew, zanieczyszczenia smogiem naszego
patriotycznego, wstającego z kolan kraju nad Wisłą.

Jadę na rowerze i najpierw słyszę piły, a potem widzę to...



To był las, a będą domy.

Dzisiaj usłyszałam, że zagrażają nam łosie i ministerstwo ochrony przyrody?
zastanawia się nad odstrzałem, bo bezpieczeństwo człowieka przede wszystkim.
Nie wiem czy już odstrzelono żubry, czy jeszcze się czeka na myśliwych
którzy chętnie zapłacą za udział w takim polowanku na grubego zwierza.
Wiem, że czasami odstrzał jest konieczny, ale protestuję jako "ekologistka nihilistyczna"
przeciwko odstrzale za pieniądze, bo tak sobie podejrzewam, że za problemem łosi
może się kryć ochota na odstrzeliwanie za przysłowiowe dewizy.

Za chwilę słyszę, że w Warszawie i nie tylko zaczyna się plaga szczurów, które
już w dzień zaczynają buszować po ulicach niektórych dzielnic.
Mój neokomunistyczny ekologizm podpowiada mi, że to może być wina
tego, że niektórzy bardzo nie lubią żyjących półdziko kotów, bo śmierdzi.

Uprzedzam wytykanie mi, że nie wiem co mówię, bo kot najedzony nie poluje.
Na święta Bożego Narodzenia dostałam prezent od kota domowego, najedzonego,
nawiedzającego nas po sąsiedzku.


Mieszkałam w domu rodzinnym, który ze szczurami walczył od zawsze.
Nie dość szczurów i myszy tzw domowych nawiedzały nas też szczury piżmaki.
Potrafiły skubane wychodzić z toalety, obok domu płynęła rzeka Radunia.
Administracja co jakiś czas wykładała trutkę, ale pomagało to na krótko.
Dopiero jak zamieszkało na podwórku stado półdzikich kotów, dokarmianych
i wpuszczanych do piwnicy skończył się problem.
A i jeszcze pies sąsiadki straszliwie upierdliwie szczekający pół jamnik,
pies na szczury.
Lokatorzy znosili nieprzyjemne zapachy i upierdliwe szczekanie w zamian
uwolnili się od widoku i zapachu szczurów.
Coś za coś...

Z niejakim zadziwieniem wysłuchałam relacji z procesu jaki toczy się
przed sądem.
Otóż podejrzani są Milka i Lulu (koty) w ich imieniu wyjaśnienia składa ich właściciel.
Oskarżył ich sąsiad  - właściciel stawu z rybkami.
Oskarżenie dotyczy tego iż Milka i Lulu wyjadają rybki ze stawu.
Właściciel po przeliczeniu rybek twierdzi, że widział oskarżonych
w momencie wyjadania rybek.
Wezwał straż miejską, ale ponieważ oskarżeni na każde pytanie odpowiadali
"MIAU", straż miejska skierowała sprawę do sądu i teraz sąd na drugiej
już rozprawie docieka, czy Lulu i Milu są winni, czy też inne koty
okolicznych sąsiadów cichcem wyjadły rybki, a może to były ptaki drapieżne -
pod sąd ptaki, a co?

Wczoraj po południu reporter relacjonował, że wyrok nie zapadł,
natomiast zaginął Lulu i została tylko Milka....
I co teraz to niesprawiedliwe, żeby odpowiadał tylko Milka,
Lulu wróć, nic ci nie udowodnią.....

O Wszechwiedzący i my za to płacimy....

Wiem, wiem trzeba koty zamykać, bo polują na ptaki, rybki, paskudzą po
ogrodach, sikają po klatkach i w ogóle.
A może pozamykać też niektórych ministrów od ochrony, bo pozwalają
na wycinanie zdrowych drzew, odstrzeliwanie za pieniądze zwierząt,
twierdzą, że palenie śmieciami w piecu nie zanieczyszcza powietrza,
a w ogóle to w końcu człowiek posadził drzewa i człowiek może
je ciąć.
Trudno jest pogodzić prawa człowieka i prawo natury, ale trzeba się
chociaż starać, wydaje się, że to powinien rozumieć każdy człowiek.
Jesteśmy związani z naturą ile wytrzymamy bez lasów, łąk, zwierząt,
bez łyku świeżego powietrza....

A może się mylę i bredzę otumaniona przez "ideologię ekologizmu
jako zielonego, ateistycznego, materialistycznego i nihilistycznego
neokomunizmu" UFFFF.


                                                     "TYŚ JEST JEZIORO MOJE"

                                          Ekologistka nihilistyczna - Zadziwiona Kurodoma.