Wyszła "kura domowa" z kurnika i zadziwiła się - jaki dziwny jest nasz świat. Każdy dzień przynosi coś nowego...ludzie się kręcą i wymyślają, oj wymyślają.
sobota, 8 kwietnia 2017
"Oddajcie, tedy co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu".
Kiedy podjęłam decyzję o pisaniu bloga, powiedziałam
sobie, że nie będę pisała o religiach i jej wyznawcach.
Tzn, nie będę krytykowała, oceniała, opowiadała o wyższości
jednych nad drugimi.
Że nie będę się zwierzała w co ja wierzę, albo w co nie wierzę,
bo w końcu wiara powinna być prywatną sprawą każdego człowieka.
Tak, tylko to było jeszcze wtedy, kiedy rozdział państwa od kościoła,
chociaż mocno umowny jakoś obowiązywał.
Miałam dotąd, wiem złudne wrażenie, że to czy mam takie przekonania
jak większość? - wierzących obywateli kraju w którym żyję, albo mam
inne przekonania jest moją prywatna sprawą.
W co wierzę Ja, w co wierzysz Ty nie miało i nie ma dla mnie
znaczenia, jeśli tylko wierzysz w prawo do wyboru i w to, że
nie wolno krzywdzić... to się dogadamy.
Jednak obecna władza jedynych prawych i sprawiedliwych przestała
zachowywać pozory i możemy mówić otwarcie o tym, że żyjemy
w państwie wyznaniowym i to w tym ortodoksyjnym/toruńskim wydaniu.
Przyznaję szczęka mi opadła i stuknęła o podłogę, kiedy wysłuchałam
pani posłanki Sobeckiej, która z trybuny sejmowej mówiła
o propozycji uchwały w sprawie uczczenia setnej rocznicy
objawień fatimskich.
Po wysłuchaniu tego o czym i jak mówiła pani Sobecka długo zbierałam
"szczękę z podłogi".
Polski sejm (instytucja od stanowienia prawa materialnego) dyskutuje
nad problemem objawień fatimskich.
Z pełną troska pochyla się nad tym co też Matka Boska przekazała
małym pastuszkom.sto lat temu.
Szczególnie istotna jest przepowiednia o zamachu na Jana Pawła II.
Nostradamus też wg niektórych przepowiedział wiele wydarzeń może jego
też uczci nasz sejm?
Zamilknę..........bo jeszcze trzymam się zasady nie używania
słów nieparlamentarnych przed godziną 22.
Walka o całkowity zakaz aborcji trwa w najlepsze.
Jakaś sieć aptek przestała sprzedawać nie tylko tabletkę "dzień po",
ale też wszelkie środki antykoncepcyjne przypisywane na receptę.
Jest to działanie bezprawne, ponieważ apteka ma obowiązek sprzedawania
wszystkich leków zarejestrowanych w Polsce.
Jeśli obywatelka poczuje się nie komfortowo biegając od apteki do apteki
w celu wykupienia leku (tabletki antykoncepcyjne też leczą, nie tylko
zapobiegają ciąży) może zwrócić się do sądu.
Już widzę jak kobiety idą do prawnika (na dzień dobry 250 PLN),
płacą za napisanie pisma procesowego (na dzień dobry 400 PLN),
a potem czekają kilka lat na wyrok sądu rodząc w międzyczasie
kilkoro dzieci (stosując metodę kalendarzyka).
Pamiętam historię z mojej młodości, z okresu studiów.
Studiowałam mocno babski kierunek, na roku było 60 dziewczyn
i czterech chłopaków, byłyśmy w wieku w którym w tamtych
czasach wychodziło się za mąż i rodziło dzieci.
Na czwartym roku w zasadzie wszystkie dziewczyny były już mężatkami.
Na moim babskim wydziale trafiła się dziewczyna, która postawiła
sobie za punkt honoru uświadamiać swoje koleżanki w kwestii
świadomej płodności, kierując się nauczaniem kościoła.
Tak więc na uczelnianej stołówce wysłuchałam wykładu na temat
dni płodnych i niepłodnych wyznaczanych przy pomocy samoobserwacji
i wspólnej z mężem obserwacji organizmu kobiety.
Zachwalała jaka to wspaniała i niezawodna metoda, miała już jedno dziecko,
uczyła na kościelnych naukach przedmałżeńskich młode pary więc
wydawało się, że wie co mówi.
Słuchałyśmy wszystkie bo wiedzy nigdy za dużo.
Metoda wydawała się i skomplikowana i prosta, trochę mało estetyczna,
trochę śmieszna, ale najbardziej motywowało słówko niezawodna, nieszkodliwa....
I może bym wypróbowała, ale pewnego dnia karetka pogotowia zabrała
propagatorkę naturalnej metody planowania rodziny z uczelni w złym stanie.
Okazało się, że dziewczyna była w ciąży, którą kilka dni roniła, nie zgłosiła
się do lekarza, bo myślała, że nie jest w ciąży....
Być może była to zwykła pomyłka, może nie wiedza, ale dla mnie to była nauka,
że raczej trzeba w "tych" sprawach zachować zdrowy rozsądek i korzystać
z wszelkiej dostępnej wiedzy, także medycznej.
Ministerstwo zdrowia wyda ok. 3 mln PLN na propagowanie
metody planowania dzietności tzw kalendarzykowej.
Mam nadzieję, że będzie to chociaż e-kalendarzyk.
W końcu mamy XXI wiek.
Nie mam złudzeń ta władza zrobi wszystko, żeby przypodobać się
instytucji kościoła i walka o możliwość, powtórzę możliwość dostępu
do różnych modeli planowania rodziny będzie trwała.
Nie będę się określać w co wierzę, albo w co nie wierzę, jeśli jednak
miałabym powiedzieć co zapamiętałam z lekcji religii,
to jest to na pewno temat "wolna wola".
Zrozumiałam to tak, Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo
i dał mu wolną wolę, a rozliczy go z jego uczynków na sądzie ostatecznym.
Tak więc kilkanaście lat nauki religijnej zaowocowało takim moim
przekonaniem, że dziesięć przykazań szczególnie w kwestii nie zabijaj,
nie kradnij nikomu nie zaszkodzi, ale wolna wola jest kwestią podstawową.
Jeśli ktoś wierzy w naukę Chrystusa to wg mnie idzie to mniej więcej tak:
Bóg dał człowiekowi wytyczne i wolną wolę i jak człowiek wierzący nią
zarządzi taki wyrok na sądzie ostatecznym otrzyma.
Napisane jest też, że Chrystus powiedział "idźcie i nauczajcie", a nie
narzucajcie i karajcie.
Jeśli nasi katoliccy posłowie znają naukę Chrystusa to nie powinni narzucać
innym swoich przekonać tylko nauczać, nauczać, nauczać....bo w myśl słów
spisanych:
"Oddajcie, tedy co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu".
PS
Wczoraj obejrzałam debatę na temat konstruktywnego wotum
nieufności dla obecnego rządu.
Stwierdziłam, że prezes nie był w formie, delikatnie mówiąc.
Mam wrażenie, że do prezesa zaczyna docierać, że ma mało czasu.
Tak więc należy się spodziewać mocnego przyspieszenia w reformowaniu
wszystkiego co jeszcze nie zreformowane.