Myślałam, że jakoś przetrwam do wieczora i nic mnie
nie zadziwi do tego stopnia, żeby pomiędzy jednym, a drugim
smarknięciem w chusteczkę.....
Nie daremne nadzieje, bo jak się nie zadziwić, jeśli DZIEWCZĘTA
z samorządu uczniowskiego jakiejś tam szkoły same z siebie wymyśliły,
że o ile uczennice z ich szkoły 8 marca przyjdą w spódniczce lub sukience
to będą zwolnione z odpytywania i w ogóle zostaną potraktowane
no własnie - jako? No jako głupsze? Bo nie umieją się nauczyć?
Bo decydując, którą spódniczkę założyć nie zdążyły się nauczyć?
Czepiam się?
Co to komu szkodzi?
Kobiety teraz takie nie kobiece....
itd.
Gdzie był/a wychowawca/czyni, żeby zwrócić uwagę na to, że
samo wezwanie do założenia spódniczki to może jeszcze......,
ale WYZNACZANIE NAGRODY ZA ODPOWIEDNI STRÓJ
to tylko krok do wychowywania posłusznych, odpowiednio ubierających
się, grzecznie ułożonych panienek, dobrego materiału na żonę, matkę,
co to zupy nie przesoli i pyskować nie będzie, kolana zasłoni .....
Jeśli uczczenie święta kobiet ma zależeć od tego czy założę spódniczkę,
pod miękkim, ale jednak naciskiem, bo jeśli nie założę to co to mnie
w tym dniu szczególnie ostro przepytają ?
To nie dostanę cukierka?????
I ja się dziwię, że współczesne młode kobiety przyzwalają na to
co w sferze ich praw obywatelskich robi obecna i nie tylko
obecna władza, ba nawet same sobie to robią promując "nie ludzkie"
prawo antyaborcyjne.
Jestem szczególnie uczulona na przymuszanie jakiejkolwiek płci
do zachowań zgodnych z oczekiwaniami kościoła, tradycji, zwyczaju...
Słowo "wypada - nie wypada" zdeterminowało początki mojego
bycia człowiekiem.
Pamiętam własne myśli, kiedy moja babcia tłumaczyła mi, że kobietka
powinna nosić "spódniczkę za kolano i dekolcik pod szyjkę"
i łańcuszek z bozią.
Najlepiej nosić się na ciemno.
Z resztą moja własna matka, dalej próbuje mi udowodnić, że w moim
wieku i jako kobiecie to wypada "kapelusik i garsoneczka".
Jestem zła za wychowanie, które dostałam od kobiet z mojej
rodziny to ono ograniczało mnie i całe moje dorosłe życie.
Dzień Kobiet jeszcze się nie skończył i raczył był się objawić
wątpliwy skandalista Nergal.
Bujając gumowym penisem z przyklejonym krucyfiksem
zaśpiewał życzenia dla pań, czym wywołał "gównoburzę".
Jego uzasadnienie, że penis jest pełen miłości i Chrystus
jest pełen miłości w związku z tym połączenie tych dwóch
dowodów na istnienie miłości ble, ble, ble
aż mnie zatchnęło...
Bo idąc tokiem jego myślenia to panie Nergal penisem dokonuje się
też gwałtu, a w imię Chrystusa spalono tyle czarownic, że
ich krzyk powinien do dzisiaj być słyszany na salonach
watykańskich.
Może niech Nergal przyczepi do dyżurnego penisa emblematy
innych religii to wtedy pomyślę, że "GŁUPI, ALE ODWAŻNY".
A tak to uważam, że tylko "CWANY", nie ważne jak mówią
byleby nie przekręcili nazwiska.
No i na koniec słynne już zdjęcie na którym młode gimnastyczki
pokazują intymne części ciała z bliska i na żywo naszej elicie
rządowej w osobach, prezydenta, biskupa, sekretarza związku
zawodowego itd.
Zdjęcia nie umieszczam, bo szkoda mi dzieci, które się starały,
a teraz.... co muszą czuć dziewczynki i ich rodzice.
Na ulicy ich nie rozpoznamy, ale ich środowisko już tak.
Po raz kolejny szkoła się nie popisała.
Jest coś takiego jak scena i widownia, zwykłe zachowanie odległości,
na zawodach sportowych, jury też siedzi za ogrodzeniem,
a gdyby dziecko nóżką "fajtnęło" za szeroko i oko podbiło
PADOWI, że o biskupie nie wspomnę.
Tylko tak przy okazji, a co tam robił biskup, państwo świeckie,
państwo świeckie. państwo świeckie....
Jak to jest z tym Dniem Kobiet?
To takie słodko - kwaśne święto, bo z jednej strony jest tyle do zrobienia
w kwestii równouprawnienia obywatelskiego obu płci, a z drugiej
strony, zaszurało w przedpokoju i średni potomek z ......
piękne te tulipany, zapachniało wiosną...