O Wszechwiedzący...
Na razie mam w nosie to co dzieje się na naszym polskim poletku bo po stracie mojego najmłodszego nie mogę przeżyć, że w Ukrainie codziennie ginie kilkuset młodych chłopaków. Ich rodziny cierpią, ich matki płaczą, jak ja to rozumiem. Nie wiem jak Wy, ale ja codziennie czytam i słucham wszystko co dotyczy wojny. Ludzie! Tuż przy naszej granicy toczy się wojna bardzo podobna do drugiej światowej. Mam informacje z pierwszych "ukraińskich rąk" ( nieomal codziennie- nie wdając się w szczegóły bo nie mogę) tam w Ukrainie jest piekło. Nie ma prądu, nie ma zaopatrzenia. To jest wojna na wyniszczenie. W każdej chwili ta wojna może się rozlać i ogarnąć też nas.
Jestem Kurą domową, gotuję, wychowuję, podcieram wycieram, ale paradoksalnie przez całe moje życie ocieram się o ludzi z historią. Nie wiem jak to się dzieje, że poznałam zupełnie przypadkiem ludzi którzy decydowali o Polsce w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych i jeszcze teraz decydują. Jestem i byłam nikim, ale przypadkiem Zyta Gilowska została ministrem chyba dzięki mnie.
Nie, nie ściemniam, jedno wypowiedziane zdanie w obecności ludzi, których poznałam przypadkiem i nawet nie wiedziałam do końca "kto zacz" poskutkowało jakimś rozstrzygnięciem.
Kotłuje się we mnie to wszystko. Wiecie jak to bywa, historia się dzieje i czasami mimochodem zahacza o nas.
Tak więc Friganka/Kurodoma jest w stanie... sama nie wiem jakim. Czekam na koniec TEGO roku i chociaż to tylko data to niech już nastąpi jego koniec.